Aguilera namieszała mi w nosie. Chciała dużo zaoferować, tak też zrobiła. Ale czy więcej oznacza lepiej?
Nuty zapachowe By Night:
Nuty głowy: frezja, czerwone jabłko, rabarbar, mandarynka, ananas
Nuty serca: heliotrop, kwiat brzoskwini, konwalia
Nuty bazy: drzewo sandałowe, mech dębowy, ambra, wanilia
By Night to mieszanka wybuchowa. Początkowo atakuje słodyczą frezji i czerwonego jabłka. Jest coś takiego w tym początku, co bardzo mnie niepokoi. Być może to coś to miał być ananas? Ja tutaj nie rozpoznaję ananasowej słodyczy, ale raczej sok/wodę z puszki po ananasie. To zdecydowanie najsłabszy moment By Night. Tani cios. Co się dzieje potem?
Słodycz staje się bardziej puszysta, wyrafinowana. Wyczuwam migdały (których nie ma w nutach). I kiedy wydaje się, że lepiej być nie może, bajka idzie po mojej myśli, zza drzewa wyskakuje wilk i pożera Kapturka. (Przepraszam za takie drastyczne porównanie, ale takie jest życie, szczególnie z By Night). Otóż, w samym sercu zapachu pojawia się coś arcysztucznego. Na siłę próbuję dopasować to „coś” do nut. I wydaje mi się, że to coś zostało zakwalifikowane jako… konwalia. W żadnym wypadku nie jest to prawdziwa konwalia (która, przy okazji, kompletnie mi tutaj nie pasuje, nawet w autentycznej postaci). Śmieszna imitacja, która przypomina mi lizaka o smaku coli. Ja wiem, że to ma niby mieć ten smak, ale tak
naprawdę to coś zupełnie innego. Ale że najbardziej przypomina właśnie ten
smak/zapach, to tak trzeba to nazwać. Na szczęście ta sztuczność przysłoniona
zostaje kwiatem brzoskwini i heliotropem. Heliotrop jest tutaj godny zaufania i
wydaje mi się, że jest najbardziej autentycznym elementem kompozycji.
By Night imponuje mi głównie tym, że jest trwały.
Czuję go nawet po 8 godzinach, co przy innych celebryckich zapachach jest
bardzo dobrym wynikiem.
Mimo że
By Night ma swoje słabe i sztuczne momenty to sięgam ostatnio po niego często, ze względu na bardzo przyjemną bazę. Jest ciepła, otulająca, delikatna. Drzewo sandałowe i wanilia świetnie się ze sobą łączą. Jeśli używamy
By Night zgodnie z zaleceniem producenta – na wieczór – to nad ranem doczekamy się tej cudownej, subtelnej bazy. Myślę że warto dla niej pocierpieć.
PS: Dla tych, którzy obawiają się o Kapturka. Wraz z wydobyciem się aromatów bazy By Night, Kapturek wydostał się z żołądka Wilka. Pomogła babcia, nie leśniczy. Girl Power!
Tagi: Christina Aguilera, Recenzje, Strefa Gwiazd