Tak się po prostu nie robi. To nie jest w porządku!
Taj Sunset był świetnym zapachem. Zdecydowanie najlepszą limitowaną edycją Escady od czasów Sunset Heat. W zeszłym roku zaserwowano nam 3 zapachy z przeszłości: Rockin’ Rio, Sexy Graffiti i Island Kiss. Nie byłam zachwycona. Wolałabym aby powróciły stare Escady, takie jak Chiffon Sorbet, Lily Chic.
Ale nie narzekam. Przywrócone zapachy są całkiem przyjemne, na pewno
mają swoich zwolenników. Można powiedzieć, że Escada była na dobrej
drodze do poprawienia swojej reputacji w kwestii zapachów limitowanych. I
wtedy zapowiedziano Cherry In The Air. Wiśnie, ciekawa reklama, kuszące nuty. Można było mieć wysokie oczekiwania.
Niestety. Cherry In The Air jest najgorszą limitką Escady, jaką miałam okazję powąchać. Mogę nawet powiedzieć, że to najgorszy zapach premierowy, jaki testowałam od roku.
Zanim jeszcze przejdę do opisu zapachu. Moja fascynacja wodami toaletowymi zaczęła się właśnie od Escady. Uwielbiałam te szalone, przesadzone, przesłodzone mikstury. Mój nos przeszedł przez pewne zmiany, ale sentyment do edt Escady pozostał.
To teraz już przejdźmy do zapachu.
Nuty zapachowe Cherry In The Air:
Nuty głowy: wiśnia, malina
Nuty serca: pianka marshmallow
Nuty bazy: drzewo sandałowe
Pamiętacie szampon dla dzieci o zapachu wiśni/truskawki/maliny? Wszystkie pachniały prawie tak samo. Tak też pachnie otwarcie Cherry In The Air. Bańki mydlane, szampon i milusi aromacik wisienek. Ni to kwaśnych, ni słodkich.
Gdzieś tam w tle dynda sobie malina – bardzo sztuczna. Myślałam, że chociaż ta malina będzie miała jakiś charakter. W końcu, moja ulubiona malina pochodzi właśnie od Escady z zapachu Absolutely Me. A to co proponuje Cherry jest straszne. Mam wrażenie, że to przeterminowane perfumy Hello Kitty.
Po około minucie, na mojej skórze coś zaczyna wychodzić z tego pachnidła. Marshmallow przybywa na ratunek. Cherry In The Air traci swój szamponowy „powab” i osładza się. Na chwilkę. Szampon powraca i jest jeszcze bardziej dumny niż wcześniej.
Po około godzinie zapach traci te denerwujące bąbelki i traci wszystko, co można było nazwać jego charakterem. Nie jest brzydki, nie jest ładny. Po prostu jest. Nie ma chyba nic gorszego, niż zapach, który nie wywołuje w człowieku żadnych emocji.
Cherry In The Air po prostu jest na skórze. Na mnie utrzymuje się około 6 godzin.
Ciągle zastanawiam się, do kogo ten zapach jest skierowany. Chyba do dzieci. Nastolatki znajdą o wiele lepszego słodziaka wśród innych wód toaletowych, kobiety 20+ nie będą chciały przypominać dzieci… Cherry In The Air stawia dużo pytań, ale nie udziela odpowiedzi. Ehh…
Tagi: Escada, Recenzje