Blog o perfumach. W oparach popkultury.

 Dla mnie to jest największy klasyk, najbardziej genialne zdjęcie reklamowe perfum gwiazd. Elizabeth Taylor jest według mnie największą ikoną filmu, uwielbiam ją w każdym wydaniu. Uważam, że jest o wiele piękniejsza niż przereklamowana Marilyn Monroe.

Jeśli chodzi o samo założenie bloga i ukierunkowanie go w pewnym sensie w stronę perfum gwiazd/celebrytów – Liz  była moją inspiracją. Perfumy Elizabeth są najczęściej sprzedającymi się wśród perfum gwiazd. I choć Elizabeth nie była pierwszą gwiazdą promującą zapachy, to właśnie jej sukces zapoczątkował linie zapachowe artystów.

Samo zdjęcie zapiera dech. Elizabeth wygląda olśniewająco, elegancko, seksownie. Miłość Elizabeth do błyskotek jest dosyć powszechnie znana. Kosztowała Liz wiele poświęceń, a Michaela Jacksona (oddanego przyjaciela Elizabeth) wpędziła w dług (ciekawa historia, ale może nie na tę okazję). Tak czy inaczej nazwa perfum, ich zapach, zdjęcie, sama Elizabeth – to wszystko ma sens. I właśnie dla takich przypadków nie warto skreślać perfum sygnowanych nazwiskami znanych osób.

Kylie na tym zdjęciu to czysta perfekcja. Idealne włosy, makijaż, ensemble, kolorystyka.

Christina wie, że dobre zdjęcie potrafi zdziałać cuda. (Choć może się zdawać, że ostatnio o tym zapomniała…) Reklama jej pierwszego zapachu była bardzo ciekawa, odważna. I pewnie można powiedzieć, że nie jest oryginalna, to jednak pomysł perfum zamieniających się w tatuaż jest naprawdę fascynujący. Christina jest seksowna, ale bez przesady. Wygląda po prostu jak flakon perfum. Klasa, wdzięk.

Mariah jest tutaj taka swobodna, naturalna. Nie jest sparaliżowana w niewygodnej pozie, nie ma zbędnych gadżetów, nic nie jest wymuszone. Na tym zdjęciu Mariah jest sobą – piękną i  delikatną kobietą. Mariah mówi o sobie, że ma wiecznie 12 lat, jest w niej dużo  'radości dziecka’ (piękna cecha w człowieku). Dokładnie to widzę na jej twarzy. Co najlepsze, mina Mariah jest idealna! Wąchając Luscious Pink można poczuć się tak lekko, romantycznie… Można usłyszeć śpiew syren i całkowicie przepaść.

Gwen ma w sobie wiele uroku, który widać bardzo wyraźnie na tym zdjęciu. Zazwyczaj pozuje na rockową badass i wygląda w tym wydaniu bardzo autentycznie. Ja tam jednak wolę ją taką delikatną i romantyczną.

Gwen się rozmarzyła nad swoimi perfumami i spogląda na nie dosyć tajemniczo. Mam wrażenie, że śpiewa im kołysankę 😉
Zdjęcie nie oddaje do końca charakteru perfum, ponieważ są one kopniakiem cytrusowej świeżości. Ale nie zostały jeszcze wyjęte z pudełka – to może dlatego. Inne zdjęcia promujące ten zapach są już bardziej adekwatne do zawartości flakonu.