Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Gwen Stefani – L

Moje recenzje perfum Gwen z serii Harajuku Lovers zostały przez Was ciepło przyjęte i otrzymałam wiele próśb o zrecenzowanie perfum L. Nie mogłam tych próśb zignorować, szczególnie że byłam bardzo ciekawa samego zapachu. Po bardzo dokładnym teście mogę wyciągnąć wnioski…Nuty zapachowe:
Nuty głowy: frezja, hiacynt wodny, liść fiołka, gruszka
Nuty serca: kwiat pomarańczy, jaśmin, groszek pachnący, konwalia, róża
Nuty bazy:  piżmo, brzoskwinia, heliotrop, plumeria

Próbka L w dłoń, psik na skórę i…

Chluuuust!!!!!!
Niczym Gwen z pudełka wyskakuje mi na skórze dziwne morsko – owocowe, bliżej nieokreślone „coś”. Hmm… Dziwne to. Czekam na rozwój akcji i już wiem. Wodne akordy podkręcone do maksimum zmieszane z fiołkową przesadą i cierpką gruszką. Nieładnie, nieelegancko.

Po dwóch minutach pojawia się róża rodem z odświeżacza powietrza i konwalia – z tej samej półki produktów. Jest mocno, nachalnie i po prostu nieprzyjemnie.

Wodne nuty duszą, kwiaty są przedstawione w bardzo stereotypowy, sztuczny sposób. Być może dlatego aby nikt nie miał problemu ze zidentyfikowaniem  „nut” zawartych w L.

L nie pozostawia pola do popisu dla wyobraźni, nie daje czasu na refleksję. Jeśli lubisz zapachy tajemnicze, chcesz delektować się każdym akordem zapachu i odkrywać co kryje się w kompozycji zapachowej – nie marnuj czasu na L by Gwen Stefani.
Rozwijanie się tego pachnidła na skórze kojarzy mi się ze sprawdzaniem obecności na lekcji.

– WODA! – jestem…
– FIOŁEK! – obecny…
– GRUSZKA! – (odgłos chrapania) – GRUSZKA!!!! – co? yyy.. jestem.
– RÓŻA! – jestem…

I tak dalej i tak dalej…

Baza nie przynosi żadnych dodatkowych doznań. Według mnie przypomina podgniłe pelargonie i liście fiołka.

L nie ma nic wspólnego z kolekcją Harajuku Lovers. Owszem, można zarzucić tym zapachom pewną sztuczność, oczywistość, ale jestem przekonana że włożone w nie zostało więcej serca i myśli niż w L, które miało stać się wielkim hitem sprzedażowym.

Tagi: , ,

Podobne wpisy