Blog o perfumach. W oparach popkultury.

FCUK – Friction for her

FCUK, niska cena, w reklamie Lohan… Nic z tych czynników nie przekonałoby mnie do zakupu tego zapachu. Co więc mnie skusiło? Niska cena – 39 zł za 30 ml. Czemu by nie spróbować?

Było warto.

Friction początkowo to zapach brązowego cukru i kwiatu jabłoni – delikatny i subtelny. Piękny początek to słodkiego zapachu. W tle czuję jaśmin, taki który nikomu nie może przeszkadzać – zaręczam! Dodaje od siebie aromat przypominający o praniu suszącym się na świeżym powietrzu. Jest delikatny i lekko słodkawy.

Po kwadransie Friction zaczyna się roztapiać, wynurzają się z niego słodziutki kokos i cudowna wanilia. Od tego momentu zapach przechodzi w słodycz – dla niektórych pewnie ulepowatą – dla mnie idealnie wywarzoną.

Jest to zapach upalnego lata, wylegiwania się na słońcu, piasku, słodkiego drinka – ale nigdy nie ociera się (pun intended) o klimaty kobiet zabawiających mężczyzn w hawajskich koszulach, zagubionych w rytmie klasyka „If you like Pina Coladas”.’

Po trzech godzinach Friction wraca do bardziej kwiatowego wymiaru, zachowując kokosowy motyw przewodni.

Zmienia się na tyle często i ciekawie że nie nudzi się szybko. Nie jest zapachem, który powala i spowoduje lawinę komplementów. Jest dobrym towarzyszem wakacyjnych przygód, ale też dobrym pocieszycielem w dni zimowe.

Używam go od ponad roku – właściwie pasuje na każdą porę roku (bo na pewno nie na każdą okazję!). Trwałość jest całkiem, całkiem  – ok 5 godzin na mojej skórze.

Polecam przetestowanie. Za tę cenę naprawdę warto.

Nuty zapachowe:
kwiat jabłoni, wiciokrzew, czerwone jagody, kokos, cukier,
wanilia, jaśmin, nuty drzewne, wetyweria, drzewo sandałowe, ambra,
piżmo

Zdjęcie promujące – moim zdaniem wyjątkowo zniechęcające:

 Pot, tandeta i oczywistość.

Tagi: ,

Podobne wpisy