Juicy Couture – Juicy Couture
Juicy Couture to pierwszy zapach szalonej marki Juicy Couture, z 2006 roku. Perfumy te szybko stały się popularne, i otworzyły drzwi sławy dla Viva La Juicy i innych.
Juicy Couture to zapach dla osób o wielkiej osobowości, dla tych którzy chcą być zauważeni w tłumie i pragną zwracać na siebie uwagę w towarzystwie. I choć za taką osobę jestem uważana to niestety – przy Juicy Couture się poddaję.
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: marakuja, mandarynka, zielone jabłko, hiacynt, arbuz, aksamitka, zielone liście
Nuty serca: tuberoza, lilia, owoc dzikiej róży
Nuty bazy: paczula, wanilia, karmel, wyszukane drewna, creme brulee
Pierwsze chwile z Juicy Couture to nadzwyczajny zawrót głowy. Mandarynka, jabłko, hiacynt! Byle przetrwać… Uff, po pięciu minutach jest już lżej. Kwaśne, niewyraźne owoce znikają i nieodwracalnie oddają władzę tuberozie – ciężkiej, poważnej, dostojnej matronie. U jej boku wybić próbuje się lilia, ale efekty są marne. Tuberoza dominuje wszystkie inne aromaty.
Do tej pory byłam przekonana, że Juicy Couture pójdzie w eleganckie, a przy tym bezpieczne, klimaty perfum ślubnych. I wtedy pojawia się niechciany gość – karmel.
Zapach staje się bardziej słodki, płynny. Niestety, ani przez chwilę nie staje się mniej duszący, przytłaczający. Moje porównanie może nie będzie bardzo wymowne dla wszystkich, ale wydaje mi się, że tuberoza i karmel w tym wydaniu jest jak duet Janet Jackson i Eltona Johna. Osobno – wspaniali artyści, razem – brzmią dziwnie i nie na swoim miejscu, ale mimo wszystko chce się słuchać i dowiedzieć co z tego wyjdzie. To jest tak dziwne, że aż pasuje.
Juicy Couture jest zapachem ciekawym, oryginalnym i pięknym. Ale mnie po prostu przytłacza. Nie lubię kiedy to zapach nosi mnie, a nie na odwrót. Z resztą, nigdy nie byłam fanką połączenia mocnych woni białych kwiatów z przesadną słodyczą. Takie mieszanki rzadko przypadają mi do gustu. Jednak z chęcią mogę podziwiać i komplementować ten zapach na kimś innym.
Juicy ogrzewa swoją słodyczą i przepychem przez około 7 godzin, po czym znika, zostawiając lekko pralinkowe wspomnienie.
Już same zdjęcia reklamowe, całkowicie w stylu Juicy Couture, powinny być przestrogą, że mamy do czynienia z zapachem niebywale… charakternym.
A Wy co myślicie o Juicy Couture?
Tagi: Juicy Couture, Recenzje