Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Zapach perfum zapisany w pamięci. Pozytywnie i negatywnie.

W ciągu życia zapamiętujemy różne zapachy i często możemy sobie je przypomnieć i do nich powrócić. Ja do tej pory pamiętam jak pachnie dom kuzynki, której nie odwiedzałam od dawna, jak pachniała Wigilia 2004, torba którą kupiłam w Londynie – dawno temu, cukierki przywiezione przez tatę z Niemiec. Zapewne wiele osób zapamiętuje różne wydarzenia i towarzyszące im zapachy.

Niedawno napisała do mnie Monika, która poruszyła ten temat:

Jakoś tak mam, że różne zapachy kojarzę na innych osobach i dobrze to zapamiętuję. Czasami się i tak trafi, że wspomnienie jest negatywne, ale to i tak cenne – bo ta zapachowa pamięć się ćwiczy. Ciekawa jestem jakie wspomnienia zapisały się Tobie w pamięci – i te dobre i złe.

Postanowiłam o tym napisać. Nie będę wspominać wszystkiego co głęboko zapisało się w pamięci. Napiszę o tych wspomnieniach, które są… „wyjątkowe”.

Róże i piwonie w perfumach babci

Do jednych z najbardziej pozytywnych wspomnień należy zapach piwonii i róż, który pamiętam na mojej babci. Wspominam jak szłam z babcią do kościoła, było to Święto Matki Boskiej Fatimskiej. Nie mogłam przestać myśleć o tym, że „jak dorosnę to też będę miała takie perfumy”. Miałam wtedy pewnie z 6 lat. Niestety, nie wiem jakie to były perfumy. Pewnie nigdy się nie dowiem, ale dzięki temu zawsze będę ich poszukiwać. Może znajdę zapach zbliżony do tego. Wydarzenie to pamiętam tak dobrze również dlatego, że podczas procesji stąpałam po płatkach kwiatów, między innymi właśnie róż i piwonii – dzięki temu ich zapach zapisał mi się w pamięci jeszcze mocniej. Ah, jaki to luksus stąpać po kwiatach! 🙂

Zapachowa metamorfoza nielubianej nauczycielki

Każdy z nas natrafił na nauczyciela, którego nijak się nie dało lubić (ba! żeby to jednego!). Ja, jako wiecznie kwestionująca zdanie nauczycieli, wiem o tym najlepiej. Zawsze imponowali mi nauczyciele, którzy mieli twarde zasady, od których nie było odstępstw. Tacy, którzy mieli wiedzę i potrafili ją przekazać, a przy tym zarazić pasją. Właściwie już od dziecka przeczuwałam, że i ja będę nauczycielką (pochodzę z rodziny z tzw. pedagogicznym obciążeniem), ale czas adolescencji spędziłam na uciekaniu od tego. Nauczycielką jestem – i jestem bardzo szczęśliwa w tej profesji. A wracając do tej 'szczególnej’ Pani to muszę powiedzieć, że w niej to właściwie nie było nic szczególnego. Była pozbawiona jakiejkolwiek radości życia, zainteresowań, umiejętności podejścia do ucznia w cywilizowany sposób. Kwestionowałam nawet jej zdrowie psychiczne. Nie lubię ludzi, którzy dają sobą pomiatać – taka była właśnie ta Pani. Nie było niczego co można by w niej podziwiać, nie było też za co szanować. Po latach, kiedy człowiek patrzy na wszystko z dystansem i przymrużeniem oka – spotkałam Panią nauczycielkę przypadkowo. Ładnie wyglądała, była zadbana i uśmiechnięta. Wydawało mi się, że nawet inaczej chodzi – bardziej pewnie. Zupełnie inna osoba. Jestem niemal pewna, że perfumy które miała na sobie to Coco Mademoiselle, o które nigdy bym jej nie podejrzewała. Być może zmieniła zawód albo się zakochała. Nie wiem. Jednak była to zupełnie inna osoba i teraz myślę o niej całkowicie inaczej. Nie tylko za sprawą nowych perfum. Ale to właśnie one sprawiły, że kobieta, która była najbardziej nudną i przewidywalną osobą na świecie – potrafiła mnie zadziwić i zaskoczyć.

Skoro napisałam o tych pozytywnych wspomnieniach, to teraz może i o negatywnych.

Brutalny Brutal.

Nie będę wdawać się w zbędne szczegóły tej historii. Mając około 9 lat, wraz z koleżanką udałyśmy się na „zajęcia dodatkowe” (tak je nazwę, aby nie zdradzać za dużo). Lubiłyśmy się razem szwendać, i tak jakoś się trafiło, że na miejsce trafiłyśmy wcześniej. Sala w której miały odbyć się zajęcia, była otwarta. Weszłyśmy więc do środka i zaczęłyśmy się bawić. Dokładnie nie pamiętam co robiłyśmy. Pewnie się goniłyśmy albo udawałyśmy Spice Girls – to należało do naszych ulubionych rozrywek 😉
Nagle poczułam, że ktoś nas obserwuje i w drzwiach pojawił się Facet (nie nazwę go Panem ani mężczyzną bo na to nie zasłużył). W jego oczach była jakaś dzika ekscytacja i gniew. Facet wpadł w szał, i zaczął nas przezywać. Używał wulgaryzmów, którymi obrzucił nas i naszych rodziców. Wrzeszczał. Krzyczał. Gestykulował agresywnie. Dlaczego? Nie wiem.
Byłyśmy przerażone, ale wiedziałyśmy, że nie ma z nim żartów. Na nasze szczęście – na sali były porozstawiane krzesła i kiedy on zbliżał się w naszą stronę udało nam się pomiędzy nimi uciec. Biegłyśmy co sił w nogach, a za sobą słyszałyśmy jego głos. Nie oglądałyśmy się za siebie. Kiedy już byłyśmy w domu wciąż go słyszałyśmy i widziałyśmy to jego chore spojrzenie. Nie wiem jak on się dostał do miejsca, w którym odbywały się zajęcia. Nigdy więcej go już nie widziałam. Nie chcę też myśleć co by było gdyby nie udało nam się uciec. Niestety, ale ten niepokój wraca za każdym razem kiedy minę na ulicy mężczyznę pachnącego … kultowym Brutalem. Właśnie tak pachniał ten 'egzemplarz’.

Stylowa, ale obleśna starsza Pani

Uprzedzam Fanów Shalimara! Jeśli jesteście wrażliwi i nie chcecie, aby ten zapach został Wam obrzydzony – nie czytajcie dalej.

W 7. miesiącu ciąży uczęszczałam na zajęcia w Szkole Rodzenia. W ramach zajęć miałam również Aqua Aerobik dla ciężarnych. Nie lubię atmosfery przebieralni na basenach – nie mam w zwyczaju obnażać się przy przypadkowych osobach i nie czuję się komfortowo przebywając w obecności osób rozebranych. Poza tym – nie umiem pływać. No ale pomyślałam, że muszę to zrobić dla mojego zdrowia. Poza tym – jest to okazja by zmienić nastawienie do basenu.
Zajęcia były bardzo ciekawe i wspominam je dobrze. Jednak mój entuzjazm ukróciła pewna starsza Pani i dzięki niej na zajęcia nie powróciłam. Po wyjściu z wody szybko pomknęłam do kabiny i się przebrałam. Następnie wyszłam do głównej przebieralni, aby zabrać z szafki swoje rzeczy… Niestety, moim oczom ukazała się banda roznegliżowanych starszych Pań, które oczekiwały na zajęcia dla seniorek.. Jedna z nich próbowała prężyć to co prężne od lat 80tych nie było. Koniecznie chciała zwrócić na siebie uwagę. Miałam wrażenie, że była przywódcą grupy. Opowiadała o SPA, do którego zabrał ją niejaki Henryk. Patrzyłam pod nogi i próbowałam myśleć o tym co przyjemne (dziecięce ubranka, smerfy, Pepsi, śpiące owieczki…). Pech chciał, że ta Pani obok moich stóp położyła swoją torebkę, z której wyjęła Shalimara, którym obficie się spsikała… Szkoda, bo kocham ten zapach. Teraz kojarzy mi się z chlorem i obwisłym biustem. Mam nadzieję, że kiedyś o tym zapomnę bo marzę o swoim flakonie 😉

*1 ilustracja autorstwa Gurbuz Dogan Eksioglu, http://discovermagazine.com/2012/apr/13-long-successful-search-where-memory-lives#.UvzTToX9zKo

Bardzo proszę, abyście podzielili się swoimi wspomnieniami 🙂

Tagi:

Podobne wpisy