Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Perfumy najczęściej używane przeze mnie zimą 2013/14

Czas na pożegnanie z zimowymi perfumami.

Postanowiłam pokazać Wam, których perfum używałam najczęściej tej zimy. Wśród moich go-to perfum znalazły się: Mauboussin edp, Adam Levine for women, Britney Spears Midnight Fantasy, Miss Dior edt, Christina Aguilera Unforgettable, Queen Latifah Queen, Thierry Mugler Alien, L’Occitane Vanille & Narcisse.

Miniaturka L’Occitane Vanille & Narcisse okazała się idealna w grudniu – wtedy kiedy potrzebowałam nie więcej niż jednej kropelki perfum. Nie chciałam drażnić mojej córeczki. Z czasem zaczęłam sięgać po inne perfumy. Christina Unforgettable, którą dostałam od św. Mikołaja (w którego wierzę i się do niego uśmiecham! :D), zazwyczaj kończyła we włosach. Alien był tym silnym zapachem, którego potrzebowałam. Towarzyszył mi podczas wyjść z domu. Queen – moja największa miłość i najlepsze odkrycie – mogłabym pachnieć nią cały czas, ale jestem ostrożna. Nie chcę się nią znudzić. No i ten kiczowaty flakon z serduszkiem – cóż. Lepiej się wącha niż patrzy.

Midnight Fantasy to nie jest zimowy zapach. Ale dla mnie okazał się świetnym kompanem w tzw. lazy days. Wtedy kiedy nic się człowiekowi nie chce – ten zapach jest idealny. Milutki, radosny i nieprzytłaczający. Co ciekawe – budzi wspomnienia z dzieciństwa.

Adam Levine, taki przyprawowy, ciepły cudaczek. Bardzo wdzięczny, nieoczywisty. Uwielbiam jego flakon. Zdecyduję się na 100ml, z pewnością. Skąd się tutaj wzięła Miss Dior Eau de Toilette? Zazwyczaj używam go na wiosnę, na formalne okazje. Tym razem używałam go z końcem „zimy”. Najprawdopodobniej w celu wywołania wiosny, zmiany nastroju w mojej perfumeryjnej garderobie. Z resztą, Miss Dior jest zawsze dobra. Mauboussin to piękny, bogaty, głęboki zapach. Ogrzewa, otula, dodaje klasy i uroku. Szkoda, że nie miałam więcej okazji, aby go używać. Wszystko przede mną!

Najbardziej zadziwiające jest to, że zaniedbałam moje dwa ukochane zapachy – La Vie Est Belle i Roberto Cavalli edp. Jeśli chodzi o wspaniałe pachnidło Lancome – jestem w stanie to usprawiedliwić (kiedyś o tym napiszę…), ale co się podziało ze mną i z Cavallim? No tak! Podarowałam mamie flakon i jak zwykle – okazało się, że na niej pachnie lepiej. Na niej wszystko dobrze pachnie. To niesprawiedliwe 😉

Za sfotografowanie moich zimowych pociech dziękuję Monice Zaczyk.

Które perfumy towarzyszyły Wam najczęściej podczas tej zimy?

Tagi: ,

Podobne wpisy