Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Vince Camuto Eau de Parfum

To testowania perfum Vince Camuto skusił mnie piękny flakon, a jeszcze bardziej jego korek. Perfumy te wyglądają uroczo i elegancko. Co kryje się wewnątrz?

Mocne uderzenie rumu i osmantusa. Ah! Camuto Eau de Parfum głośno oznajmia swoje przybycie. Już na samym wstępie daje znać, że będzie głośno, intensywnie, dla niektórych zbyt kontrowersyjnie. Oświadcza też, że nie zamierza nikogo za to przepraszać. Rum uderza mi do głowy, choć nie należy on do silnych, powalających trunków. Tutaj dodano do niego trochę coli. Osmantus bardzo dumnie pnie się do nozdrzy, roztaczając nutę świeżości, lekko kosmetyczną.
Po kilku minutach Vince Camuto osiada na skórze, rozgaszcza się i… okazuje się, że wcale nie jest taki charakterny. Przymila się delikatnym, ciepłym jaśminem, łaskocze słodką, romantyczną różyczką. Tłem dla tych kwiatowych czułości jest skóra. Sprawia, że zapach pozostaje w ciepłym, poważnym klimacie, pomimo lekkiego rozleniwienia nut kwiatowych. Nie musiałam długo czekać na paczulę – ziemistą, ledwo zerwaną, chwilę potem pojawiają się wanilia i piżmo.
Wszystkie te słodkie, ciepłe nuty zlewają się ze świeżymi, zmysłowymi i … jest pięknie.

W tym zapachu można przetrwać niejedną jesienną chandrę.
Będzie też dobry na wyjścia, ale trzeba będzie zadbać o hojniejszą aplikację.

Zapach utrzymuje się na skórze do około 6 godzin. Często porównywany jest do Flowerbomb. Coś w tym jest. Mamy słodkość z paczulą, ale mnie trochę bardziej przypomina ona tutaj La Vie est Belle (przez około 15 minut! ;)). Oczywiście cudo Lancome wygrywa – kryje w sobie zabójczą intensywność, ale Camuto również świetnie sobie radzi. Słyszałam też, że Camuto EDP to Coco Mademoiselle z jajami. No cóż – do tego się nie odniosę. Jeśli wymienione wyżej zapachy są w Twoim guście – spróbuj z Vincem.

Tagi: ,

Podobne wpisy