Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Top 10 perfum, które muszą być moje!



Prace nad wpisem zawierającym pełną listę wciąż trwają. Nie wiem, czy do końca roku skończę, bo na liście jest około 200 zapachów. Komu by się chciało to czytać?

Postanowiłam wyróżnić 10 zapachów, na które choruję najmocniej. Wszystkie z nich pachną obłędnie (flakon nie ma znaczenia), ale często wybieram te, które są wycofywane nad te, które pachną lepiej. Wolę kupić, zanim ceny podskoczą dwukrotnie 😉

Wypisanie listy 10 zapachów było dla mnie bardzo trudne. Każdego dnia ranking ulega zmianom, w zależności od tego, co sobie przypomnę, jaki mam nastrój i co zobaczę u innego perfumoholika.
(Już edytując tekst stwierdzam, że moje typy powinny być inne:P)

Oto moja lista:


Dolce & Gabbana The One
. Nie jest to jakieś niesamowite arcydzieło, znam masę lepszych zapachów. Ma on w sobie jednak coś, co zawsze mnie uwodzi. Jest słodki, uroczy, nie należy do nachalnych. Nosząc te perfumy czuję się bardzo bezpiecznie i „lekko”. Problemem wielu moich ukochanych zapachów jest to, że trudno się je nosi. Trzeba mieć nastawienie na „wąchanie”, aby perfumy nie przytłoczyły. The One nosi się bardzo łatwo i przyjemnie. Są jak delikatny obłoczek, jak ptasie mleczko. Cavalli Just Gold for Her to mój kolejny hit. Przyznam się od razu – nie testowałam globalnie. W perfumerii dorwałam flakon i zakochałam się w tym przepysznie orzechowym zapachu,  mimo że już wychodząc z niej [perfumerii:P] pozostał na mnie sam jaśmin. Kocham złoto, Cavalli i jaśmin (taki trochę w stylu Aliena) – ta butla musi być moja! Numer 8 – Angel Eau Sucree (Thierry Mugler); urzekł mnie swoją słodyczą. Tyle. To pierwszy Angel, który pachnie na mnie słodko, więc bez dłuższego zastanowienia beznadziejnie się w nim zakochałam. A śliczny flakon to tylko kolejna zaleta.

Bardzo jestem nudna z tym Summer by Kenzo, wiem. Wspominam o nich w niemal każdym zestawieniu, a dalej nie mam swojej butli. No, mam – pustą. Marzy mi się powrót do tego zapachu. Czuję te pudrowe mimozy zabierające mnie do krainy troskliwych misiaczków… Jak zwykle mnie poniosło 😉 Moschino Moschino (lub Femme, jak kto woli) miałam kupić już dawno temu. Niedawno zareklamowałam je w zestawieniu perfum poniżej 100 zł i teraz zauważyłam, że ceny wzrosły. Jestem skuteczna! Szkoda tylko, że nie kupiłam ich przez publikacją tekstu 😛
Boudoir Vivienne Westwood chodzi za mną od dawna, niestety – nie jest w stanie mnie dogonić. Ceny są wysokie, a zawsze znajdę coś innego… Jednak czuję, że z początkiem 2015 roku ta róża z burdelu będzie moja.

Kochany, wspaniały Shalimarowy karmelek. Moje marzenie. Shalimar Parfum Initial. Muszę kupić, najlepiej w zapasie – zapach został wycofany z produkcji. Oczywiście – nie jest tak dobry jak klasyk, ale jest wspaniałą interpretacją na bardziej romantyczny nastrój. Love, Chloe Eau Intense – kolejny wycofany geniusz. Aż trudno mi uwierzyć, że te wspaniałe, rzęsiste, mokre irysy jeszcze nie spoczywają na mojej skórze. Do czasu. Te perfumy są po prostu stworzone dla mnie. Dzięki nim zrozumiałam, że irys to mój ulubiony kwiat. Numer 2 – Alien Essence Absolue to ulepszona wersja klasycznego Aliena. Obca i piękna, wytrawna wanilia to całkowity strzał w dziesiątkę. Piękny flakon i trwałość tych perfum (około 9 godzin) sprawiają, że myślę o nich przynajmniej raz w ciągu dnia*.
A na miejscu pierwszym… Mój absolutny faworyt od Guerlain**, L’Instant Magic. Lata temu, kiedy te perfumy pojawiły się w sprzedaży dostałam ich próbkę. Mam ją do tej pory – oczywiście, jest już pusta. W tych perfumach jest wszystko. Kobiecość, klasa, zmysłowość, delikatność, pokora… Będziesz mój, będziesz!

A jaka jest Wasza lista 10 wymarzonych zapachów?
Proszę, napiszcie w komentarzach 🙂

* Tak, mam problem.
** Jeśli mówimy o tym, co „MUSZĘ” mieć. Jeśli zaś chodzi o największą miłość, to niezmiennie jest nią klasyczny Shalimar.

Tagi: ,

Podobne wpisy