Dolce & Gabbana – The One Desire
Wiosna powolutku nadciąga (mogę się mylić)… Aż by się chciało mieć idealny zapach na ten okres „przejściowy”! Jedną z moich propozycji jest D&G The One Desire. Jest słodkim kociakiem z akcentem na egzotyczną słodycz. Trochę jak reklamująca go Scarlett, to zapach pyzaty, rumiany i biuściasty. Kipi kobiecością i wakacyjną beztroską…
Pozwólmy się uwieść!
Jak pachnie pożądanie?
Początki są owocowe. Od razu zauważam bardzo niezręczne połączenie mandarynki i liczi z siarczystą bergamotką i konwalią (a raczej jej liściem). Nieręczne dlatego, że nie lubię uzyskanego efektu. Pachnie trochę jak… spocona skóra. Ale na szczęście – to bardzo szybko znika i zapach nie ma nic wspólnego z zasapanym Fluo .
W Desire jest spora dawka karmelu i to pewnie dlatego jest tak lubiany. Jednak na mojej skórze nie krzyczy on szczególnie głośno i nie ocieka aż tak kusząco jak w moim ukochanym Fancy. Przyćmiony jest przez bardzo żywą i kształtną tuberozę. Biały kwiat nadaje tej kompozycji szlachetności. W żadnym wypadku Desire nie jest zapachem poważnym. Jednak spośród słodkich kwiatowo – owocowych zapachów to właśnie ten może być uważany za „dorosłego”. Trochę jak plażowe drinki kupione za okazaniem dowodu osobistego, nie pięknych oczu. Nie traktowałabym tego jednak zbyt poważnie, bo niejedna nastolatka mogłaby je pięknie nosić.
Wracając to zapachu. Tuberoza maluje się bardzo miękko, kremowo i słodko. W połączeniu z karmelem wypada raczej niemrawo. Dopiero pojawienie się słodkiej, syczącej, rozgrzanej wanilii pozwala temu zapachowi odpowiednio zabrzmieć. Jest świeży, słodki, seksowny, kuszący, beztroski… To takie perfumy dla femme fatale, która wybiera się na wakacje z rodziną do Copacabana.
Tego zapachu nie da się zlekceważyć, czy też nie dostrzec.
Po około 5 godzinach wanilię opuszcza soczystość, lepki karmel i tuberoza. Nie ma już śladu po owocach i zapach jest raczej suchy, wanilia przechodzi w wytrawny ton. Pięknie przesiaduje na skórze w towarzystwie sandałowca. Po około dwóch godzinach znikają.
Copacabana Source |
Czym różni się Desire od klasycznego The One?
Jest zdecydowanie bardziej owocowy, słodki i głośny. Bardzo mi się podoba – szczególnie od momentu kiedy liczi się ulatnia – jednak dla mnie absolutny faworyt z tej rodziny to właśnie The One. Desire jest jednak idealny na okres przejściowy pomiędzy zimą a wiosną. Jest na tyle zimno, że chcemy okryć się czymś ciepłym i słodkim, ale nuty owocowe idealnie wyrażą tęsknotę za słońcem, plażą, lekkimi ubraniami. Dzisiaj jest dzień The One Desire.
Polecam !
/ w kwestii trwałości: całkiem dobrze – około 7 godzin na mojej skórze.
* post sponsorowany
Tagi: Dolce and Gabbana, Recenzje