Spójrz perfumom prosto w Twarz!
Czy kupiliście kiedyś perfumy tylko ze względu na osobę, która je promuje? Podobno wiele osób tak robi, a mało kto się do tego przyznaje.
Ja chyba nigdy tak nie miałam, nie licząc Mariah Carey, ale ona ma swoje „własne” zapachy. Mam jednak coś takiego, że jak tylko widzę Natalię Vodianovą to mam ochotę kupić wszystko co z nią związane. Chciałam też bardzo kupić Dahlia Divin ze względu na Alicię Keys, ale jeszcze się nie udało. A tak poza tym – zazwyczaj liczy się sam zapach.
Były trzy zapachy promowane przez kogoś kogo niekoniecznie lubię –
– La Vie Est Belle – Julia Roberts
– Chanel No 5 – Gisele Bundchen
– Si – Cate Blanchett
Te 3 kobiety w żaden sposób nie mogły przekonać mnie do tych perfum. Na szczęście – nie ulegam uprzedzeniom i wszystkie te zapachy przetestowałam i pokochałam. I to właśnie perfumy zadziałały na korzyść dla swoich „twarzy”.
La Vie Est Belle i roześmiana Julia
Nigdy nie byłam fanką Julii Roberts. Nie rozumiałam dlaczego wszyscy uznają ją za taką sympatyczną, przepiękną kobietę. Nie umiałam odkryć jej aktorskiego potencjału (w czasie gimnazjum/liceum uważałam się za krytyka kina, oglądałam kilkanaście, czasami kilkadziesiąt filmów tygodniowo) i akceptowałam ją tylko w genialnym filmie Closer.
Kiedy zobaczyłam ją na plakacie reklamującym La Vie Est Belle westchnęłam głęboko. Powąchałam te perfumy i przepadłam. Uderzyły mnie mocno i wiedziałam, że w szoku będę dopóki nie sprawię sobie flakonu. W mojej recenzji LVeB dałam odczuć, że Julia w reklamie tego zapachu nie jest według mnie najlepszym wyborem. A potem naszły mnie hormony ciepła, miłości do bliźniego i akceptacji (przyszły razem z ciążą, nasiliły się po narodzinach mojej pociechy), i zaczęłam oglądać filmy z Julią. Zachwycił mnie jej uśmiech, taka niewymuszona lekkość i swoboda gry aktorskiej. Zaczęłam ją odbierać zupełnie inaczej. Nie uważam jej za najlepszą aktorkę na świecie, ale doceniam jej warsztat. Jest dobra w tym co robi. Cieszę się, że to dostrzegłam a podziękować za to mogę tylko La Vie est Belle.
Chanel No 5 i chudziutka Gazela
Do legendarnej Piątki dojrzewałam długo, ale udało mi się do niej dotrzeć jeszcze zanim ogłoszono, że Bundchen będzie najnowszą twarzą tego zapachu. Kiedy więc usłyszałam o tej decyzji nie byłam szczególnie podekscytowana. Kojarzę ją z chudym światem modelingu, bielizną i koszmarną reklamą H&M, w której modelka usiłowała śpiewać. Poza tym – nie jestem fanką jej urody. Ani trochę nie pasowała mi ona do moich ukochanych perfum i nie mogłam tego wszystkiego zaakceptować.
Do momentu aż zobaczyłam reklamę z jej udziałem.
Ujrzałam Gisele ją w zupełnie innym świetle. Wydała się naturalna, „normalna” a przy tym klasyczna. I No 5 całkowicie do niej pasuje. Uwielbiam Gisele w reklamie Chanel, a także w sesji promującej D&G The One. I choć nie stanę się jej wielką fanką, to teraz patrzę na nią z sypmatią i kibicuję jej. Chyba że będzie chciała zostać twarzą Cavalli Eau de Parfum. A przecież wszyscy wiedzą, że to robota zaklepana dla mnie 😉
Si i lodowata elfica
Lubię Cate Blanchett. Uważam ją za dobrą aktorkę, szanuję jej pracę. Co nie zmienia faktu, że kojarzy mi się ona z lodowatymi postaciami, dystansem i męską nonszalancją. Nie bardzo rozumiałam dlaczego Armani wybrał ją na twarz ciepłego, zmysłowego i słodkiego zapachu. O co tutaj chodzi? W końcu nawet w zdjęciach reklamowych Cate wygląda na raczej niedostępną, chłodną.
Z czasem zaakceptowałam ten wybór. Cate jest piękna w bardzo klasyczny sposób i takie same są perfumy Si. Nie będę się czepiać. Szczególnie że Blanchett wygląda bardzo korzystnie w reklamie Si Eau de Toilette.
Czy też tak kiedyś mieliście? Czy perfumy mogą przekonać do polubienia osoby, która je promuje?
Co myślicie o twarzach perfum, które wymieniłam?
foto 1 via fragrantica; foto 2 via extravaganzi.com; foto 3 via youtube.com; foto 4 via hawtcelebs.com; foto 5 stylefrizz.com; foto 6 via cate-blanchett.com
Tagi: Armani, Chanel, Lancome, Lifestyle, Popkultura, Przemyślenia, Reklamy perfum