Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Chanel – Coco Mademoiselle

Coco Mademoiselle to perfumy, które opisałam chyba z 10 razy zanim zdecydowałam się na publikację tekstu. Za każdym podejściem rezygnowałam. Nie byłam zadowolona z tego co napisałam, sama nie wiedziałam co o CM myślę. Dzisiaj już wiem i zdania nie zmieniam.

Coco Mademoiselle to wielki wysiłek ze strony Chanel, aby ubrać starą dobrą Coco w potargane jeansy, biały t-shirt i lśniące Conversy. Chanel nie stara się stawiać wyzwań olfaktorycznych swoim klientkom. Perfumy tej marki są coraz bardziej proste i oczywiste. Coco Mademoiselle stawiam na równi z Chance, nazywając je ładnymi, przyzwoitymi świeżakami. Dla wielu osób te perfumy będą kwintesencją elegancji i luksusu. Mnie te zapachy nie przeciągną na tę stronę, po prostu dlatego, że w perfumach szukam większej głębi. Dla mnie klasa to Coco, No 5, No 19. Czując się dobrze w tych perfumach nie można przesadnie pochwalić tych lżejszych.

Nie  mogę jednak odmówić Mademoiselle uroku – zerka na mnie figlarnie, mam wrażenie, że nosi mi się ją o wiele przyjemniej niż kilka lat temu. Dla mnie to lekki, dziewczęcy zapach na każdy dzień. Nie mam flakonu, ponieważ casualowy zapach na każdy dzień nie musi być dla mnie aż tak kosztowny.

Coco Mademoiselle to bergamotka z wielką mocą i trwałością, ale ugrzecznioną i uproszczoną przez przyjemne nuty owocowe. Sok pomarańczowy i kwaśne mandarynki pięknie przełamują bergamotkowy grymas. Zapach całkiem szybko przechodzi do swojego serca,  a w nim pełno jest kwiatów. Dla mnie wyczuwalny jest tu przede wszystkim jaśmin i romantyczna, anorektyczna różyczka. Momentami uchwycić mogę mimozę (moją ukochaną), ale nie zostaje ze mną na długo – a szkoda. Nuty kwiatowe są ściągnięte do poziomu współczesnych pachnideł – nie mają głębi ani niezaprzeczalnego charakteru. Nawet ylang-ylang pachnie porażająco nowocześnie – jakby ktoś je spryskał lakierem do włosów.

To, co Chanel nam oferuje, to bardzo czysty, perfekcyjnie przyjemny akord kwiatowy. To dlatego kobiety tak szaleją za tym zapachem – jest tak milutki, czysty, rześki, ale przy tym tak luksusowy (włączam flakon i otoczkę pachnidła),  że trudno mu się oprzeć.
W bazie Coco Mademoiselle króluje paczula, która osiada na kwiatowo – owocowej chmurce, a towarzyszą jej ciepłe nuty (około)opoponaxu, wanilii i piżma. Cała kompozycja utrzymana jest w takiej samej tonacji i tym samym tempie – zmieniają się tylko nuty. Od początku do końca Mademoiselle jest przyjemna, ładna i niezobowiązująca. Wspaniale utrzymuje się na skórze – szczególnie jak na zapach „świeży” – do około 10 godzin. Otoczenie na pewno wyczuje te perfumy przez co najmniej 5 godzin od aplikacji. Trwałość tych perfum mnie zaskoczyła, w sumie nic innego nie może tutaj zadziwić.

Podsumowując,
Miłości między mną a Coco Mademoiselle nie ma. Zapach ten podoba mi się, ale nie zachwyca, nie budzi we mnie emocji, nie wkłada do głowy żadnej wizji ani obrazu. Dla mnie to taki zapach do pracy w biurze, do załatwiania różnych spraw, wtedy kiedy nie potrzebujemy wywrzeć zapachem szczególnego wrażenia.

Jest w niej coś bardzo współczesnego, trochę romantycznego.
Coco Mademoiselle to po prostu nie jest moja para jeansów.

foto 1&2 via fragtantica.com

Perfumy Chanel Coco Mademoiselle kupisz w Perfumeria.pl!

* post sponsorowany

Tagi: ,

Podobne wpisy