Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Lancome – Tresor Midnight Rose

Lancome potrafi stworzyć dobrej jakości słodkie perfumy – jak mało kto. Hypnose, La Vie Est Belle i La Nuit Tresor to zapachy wspaniałe i cieszą się wielkim uznaniem, nie tylko moim. Dzisiaj postanowiłam się przyjrzeć kolejnemu słodziakowi tej marki i padło na Tresor Midnight Rose.
Perfumy te są flankerem flankera klasycznego Tresor. To już zbyt dobrze nie brzmi, prawda?

Twarzą tych perfum jest Emma Watson, przez wielu kojarzona jako Hermiona z filmów o Harrym Potterze. Aktorka ta jest śliczna i młodziutka, moim zdaniem pasuje idealnie na twarz „takich”c perfum. A co to znaczy „takich” perfum?

Tresor Midnight Rose to śliczny i uroczy zapach, który uderza słodkością w stylu perfum Britney i Aquoliny. Jest w nim coś, co mówi, że to Lancome, ale nosząc go mam wrażenie, że to lizakowa wariacja na temat Hot Couture Givenchy.

Wyobraźcie sobie młodą dziewczynę, która idzie na pierwszą porządną randkę. Chce pachnieć kobieco, świeżo i radośnie. I taki właśnie jest ten zapach. Otwiera się bardzo wyrazistym różem, z którego wyskakuje ciemna i dojrzała malina i róża. Jest tutaj wszystko – dosłownie wszystko. Słodycz cukierków, lizaków (z naciskiem na Chupa-Chupsy truskawkowo – śmietankowe), cukru pudru, dżemu i pączków i kwaśne cytrusowe żelki. Przeróżne słodkości przelatują mi przez myśl, aż zakręciło mi się w głowie.

Kiedy puder i cukier osiadają spokojnie na mojej skórze, róża jest już cała w strzępach i przypomina raczej potarganą naturalnie piwonię. I to właśnie ona na chwilę decyduje się wystąpić, szybko zastąpiona nabuzowanym przez różowy pieprz jaśminem. Wszystko to odbywa się w towarzystwie liści czarnej porzeczki, a ja obserwuję z niedowierzaniem. Tych perfum nikt nie nauczył dyscypliny! Wszystkie te nuty skaczą po sobie, żyją życiem to the max, usiłują się przekrzyczeć. Być może to pedagog przeze mnie przemawia, ale ja potrzebuję perfum, które będą słuchać mnie, albo chociaż takich, które dostrzegą moją obecność. Młoda dziewczyna, którą targają młodzieńcze hormony być może poskromi ten zapach. Mnie wystarczy już młodzieńczych zmagań i syzyfowych prac. Zawsze uważałam, że młodość (taka nastoletnie) jest przereklamowana.

Midnight Rose łagodnieje i pokornieje, próbuje mnie przekonać bym przestała się jej bać. Wyciąga w moją stronę dłoń na której jest śliczna i urocza wanilia. Czy to nie jakiś podstęp? Nie, przynajmniej jestem w stanie go przeżyć. Umiarkowana słodycz na standardowej piżmowo – cedrowej bazie jest bardzo przyjemna, ale też nie zapada w pamięć.

Wąchając te perfumy miałam wrażenie, że jestem na koncercie Jonas Brothers, depcze po mnie masa dziewcząt, piszczących i wykrzykujących oddane I love You w stronę swoich idoli. I choć zapach ten oceniam pozytywnie,to na pewno nie jestem jego adresatką. Jestem za stara na takie numery.

Trwałość perfum: około 7 godzin.
Foto via: fragrantica.ro

* post sponsorowany

Tagi: ,

Podobne wpisy