Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Nowe zasady kupowania perfum, cz.II

nowe zasady kupowania perfum edpholiczka

Ostatnio pisałam dla Was o pytaniach, które sobie zadaję zanim chcę rozważyć zakup jakiegoś zapachu. Jeśli już odpowiem na nie, jak należy, to wtedy podchodzę do porządnych testów. Jak takie testy powinny wyglądać? Po prostu musiałam stworzyć jeszcze jeden wpis, który będzie uzupełnieniem poprzedniego.

1. Przede wszystkim – testy powinny „w ogóle” mieć miejsce. To  oznacza ograniczenie zakupów w ciemno do maximum dwóch w ciągu roku. Bardzo te zakupy lubię, taka adrenalinka jest mi potrzebna. Nie mogę z nimi przesadzać, bo to doprowadzi do ponownego bałaganu. Jeśli sobie randek w ciemno zabronię, to pewnie się przeciwko sobie zbuntuję i zrobię coś szalonego. Jeśli dam sobie (niewielki) kredyt zaufania, to powinnam sobie poradzić. Ograniczenie kupowania perfum bez uprzedniego testowania to konieczność, ale jeśli już sobie na chwilę słabości pozwolę – od razu powinnam przystąpić do testów kupionego pachnidła. Wtedy będę mogła zadecydować, czy to była dobra decyzja, czy może te perfumy mają wyruszyć na poszukiwanie nowego domu. Bez przywiązywania się, bez wymyślania wymówek.

2. Jeśli już upatrzyłam sobie coś „do kupienia”, powinnam zaopatrzyć się w odlewkę (lub kilka próbek) i testować te perfumy kilka razy w ciągu tygodnia. W przypadku perfum, które czuję, że są „moje” wystarczy 3ml, w przypadku trudnych miłości – co najmniej 5ml. Po zużyciu odlewki będę już przekonana, czy nosi mi się ten zapach z przyjemnością, czy też coś mi w nim nie odpowiada. Plusem tej zasady jest to, że aby w ogóle podejść do testów będę musiała poświęcić jakąś kwotę na testy. Jeśli w duchu poczuję, że ten zapach to chwilowe zauroczenie, pewnie nie kupię odlewki, a tym bardziej flakonu. Problem z głowy!

3. Sprawdzam, czy perfumy, które mnie uwodzą znajdą miejsce w mojej kolekcji. Czy nie ma już czegoś podobnego i gorszego? Czy one do mnie pasują? Czy będę miała okazję je nosić? (Tyle już miałam „strojnych” i spektakularnych pachnideł, które musiały poszukać sobie nowego domku, bo nie miałam okazji do noszenia tych gwiazd…). Aby to stwierdzić zaglądam do szafy z perfumami i staram się wyobrazić sobie w niej zapach X. Taka jakby wizualizacja. Jeśli nie będę w stanie sobie tych perfum wyobrazić na półce, to pewnie znaczy, że nie powinnam ich kupić.

Tyle!

próbki perfum

Jak się Wam podobają moje nowe zasady testowania perfum przed ich zakupem?
Macie swoje? Podzielcie się!

Tagi: , ,

Podobne wpisy