Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Dopasuj perfumy do koloru włosów – nonsens

perfumy-pasujace-do-wlosow


Ludzie dziwnie reagują, kiedy mówię im, że zajmuję się perfumami. Dlatego właśnie staram się o tym nie wspominać. Po co wprawiać kogoś w stan zakłopotania? 😉 Pewnego razu zmieszana Pani w wieku 50+ zapytała mnie, czy zajmuję się dopasowywaniem zapachów do wyglądu. Powiedziałam jej, że coś takiego nie ma sensu, bo zapachy powinno się dobierać pod upodobania, a nie pod ubiór, makijaż czy fryzurę. Miła Pani moją odpowiedź zignorowała i powiedziała, że była kiedyś na takim kosmetycznym spotkaniu podczas którego uczono uczestników, że perfumy dobiera się pod kolor włosów. To wydało mi się tak kretyńskie, że aż chciałam poznać szczegóły. Niestety, Pani Ania nie pamiętała dokładnie, co było mówione, zapamiętała jednak to, że blondynki powinny nosić perfumy lekkie – najlepiej kwiatowo-owocowe, a brunetki powinny kupować perfumy ciężkie, orientalne. A wszystko po to, by perfumy odzwierciedlały naturę użytkowniczki.

Może i bym się z tego głośno śmiała, ale po mojej rozmówczyni widziałam, że ona w to wszystko uwierzyła. Nie zdążyłam się jej spytać, czy zastosowała się do tych zaleceń, ale nie wyglądała mi na osobę, która jest zadowolona z używanych przez siebie perfum. Mówiła o nich jak o jakiejś niezrozumiałej dla siebie teorii. Jakby zakup perfum miał następować po wyliczeniu jakiegoś równania, a nie po powąchaniu i udaniu się do kasy.

Po co ktoś wymyśla takie durne teorie i sprzedaje je ludziom? Sądzę, że wiele osób łatwo daje się zmanipulować i pod koniec takich spotkań sprzedawane są jakieś perfumy, inne produkty. Jeśli ktoś nie czuje podstępu, to da się oszukać.

W drogę wchodzą nam stereotypy. Blondynki mają być cichymi i naiwnymi dziewuszkami, które boją się życia, więc pachną delikatnie, a brunetki mają uwodzić wszystko co się rusza i rozkochiwać w sobie narody. Szkoda, że nie wiem, co z szatynkami, rudymi. Szatynki pewnie muszą aplikować niedużo, bo są takie „po środku” i mogą sobie pozwolić na trochę bardziej krzykliwe wonie niż blondynki, ale nie aż tak głośne by odważyły się wchodzić w drogę brunetkom. A kobiety o rudych włosach? Pewnie „wolno im” perfumować się obficie i krzykliwie, ale już nie tak ładnie jak wszystkim innym… Zabawa zabawą, ale kiedy tak na to spojrzę i pomyślę, że ktoś w takie bajki wierzy, to mi słabo. Takie stereotypowe podejście do sprawy jest okropnie płytkie i żałosne.

A co z osobowością?

Co ze słuchaniem głosu własnego serca (i nosa)?

Może istnieją dane dotyczące dozwolonych długości spódnicy dla kobiet o określonym kolorze włosów? Idźmy w to dalej – a może dopasujmy perfumy do koloru oczu i rozmiaru stóp? Co nam szkodzi? 😉

Moje włosy

Dojrzałam w maju do ścięcia włosów i jestem z tego zadowolona. Były zbyt długie, ciągle widziałam na nich ślady ombre i nie miałam do nich sił. Teraz są krótsze i dzięki temu mam czas o nie dbać, nie robię sobie wymówek. Co do koloru – natura obdarzyła mnie niespecjalnym mysim blondem, dlatego też farbuję włosy na ciemniejsze kolory. Ale przeszłam w życiu przez różne odcienie rudości, czerwień, brązy, ombre z blondem i inne wariacje. Faza eksperymentowania się u mnie zakończyła, a jakie perfumy lubię, to doskonale wiecie. Nijak się mają moje włosy do ukochanych zapachów.

Dla ciekawostki podrzucam Wam moje zdjęcie z czasów początku studiów – miałam wtedy 19 lat i czerwoną czuprynę. Czy byłam fanką Opium, No 5 i Kobako – czyli zapachów głośnych i odważnych? Absolutnie nie, kochałam wtedy perfumy owocowe, z naciskiem na limitowane Escady i ulubionym moim zapachem była Escada S. Co widać pewnie po mnie – roześmianych oczach i pączuszkowatej buzi. 😉 Byłam młodziutka, perfumowo nieuświadomiona i szalenie zakochana w księciu z bajki. Ale już wtedy wiedziałam, że pachnieć należy tym, co nam się podoba, a nie tym, co inni lubią.

ruda

Jakie inne śmieszne teorie o doborze zapachów słyszeliście?
Dzielcie się, pośmiejmy się razem 🙂

Tagi: ,

Podobne wpisy