Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Które perfumy opuściły moją kolekcję? Część pierwsza

extatic-porzadki-w-kolekcji-perfum

Nadszedł moment prawdy. Wiem, że wiele osób czekało na ten wpis, pewnie z różnych powodów. Byłam dość przywiązana do moich flakonów, często dawałam Wam to odczuć, więc rozstanie z blisko 40 flaszkami w moim przypadku mogło wydawać się niemożliwe.

Tymczasem… Czuję się wspaniale!

Moja kolekcja opustoszała. Otwieram szafę z perfumami i widzę tam perfumy, a nie stos flakonów. Widzę pachnidła, które uwielbiam i nic mi ich nie zasłania. Dzięki tym porządkom udało mi się posprzątać również w głowie. Nie uważam siebie za kolekcjonerkę, taką ogólną. Nie nadaję się i już nie będę próbowała. Kolekcjonuję to, co kocham, a nie to co mi się podoba. To wielka różnica! Nie jestem też „markowa”, tzn. nie chcę już przywiązywać się do ukochanych marek i czuć się wobec nich zobowiązana do dozgonnej miłości. To dotyczy nawet Guerlain!

Jeśli macie siły na lekturę tego  wpisu – zapraszam!

Przed Wami perfumy, które opuściły moją kolekcję. Część pierwsza.

guerlain-dg-atelier
1. Guerlain L’Instant EDT
Zaczęłam od obalenia mitu Guerlain.  Nie sądziłam, że mogę rozstać się z zapachem tej marki. Wydawało mi się, że poradzę sobie z L’Instant, ale zapomniałam, że w EDT jest więcej magnolii niż miodu i po prostu nie mogłam z tym zapachem żyć. Być może EDP byłoby dla mnie lepsze, ale EDT musiało odejść!

2. Atelier Cologne Sous le Toit de Paris
Miłość była, miłość! Skończyło się na tym, że coś na jesień mnie wzięło na nienawiść do zapachu liści fiołka i nawet tego pięknego okazu nie toleruję. Przygarnęła go moja Mama i to jest jej ulubiony zapach na jesień. 😉

3. Dolce & Gabbana The One
To zapach, którego pewnie mi zabraknie, bo to tak łatwa i przyjemna słodycz, że już teraz mi jej trochę żal. Tak czy inaczej, uznałam, że mogę bez niej żyć, skoro wyciągam ją tylko wtedy, kiedy ktoś prosi mnie o zrobienie próbki. Flakon poleciał, a ja mam czas na przemyślenie moich uczuć w rozłące. Jeśli się okaże, że dalej mnie do niego ciągnie, to zamówię odlewkę, a potem dopiero flakon.

sahara-wish-miss-dior-cherie
4. Tom Ford Sahara Noir
To mnie kiedyś zaboli, już o tym wiem! Sahara Noir to wycofane z produkcji cudo. Uwielbiam ten zapach, ale… Nie miałam okazji go nosić! Nie czułam się dobrze w nim nosząc go tak bez okazji, więc wąchałam korek. Hmm… Tak chyba być nie powinno, prawda? Znalazłam tym perfumom nową właścicielkę i musiałam mieć pewność, że to będzie osoba, która da tym perfumom nowe życie. A ja zostanę przy Ambre Sultan, które mogę nosić zawsze i do wszystkiego.

5. Miss Dior Cherie 2005
Kasiu, zwariowałaś??? Pewnie krzyczycie teraz do monitorów/telefonów/tabletów. No tak, w sumie to jestem chyba szalona, że pożegnałam taki unikat, tak wspaniały zapach.  Traktowałam go jak muzealny eksponat, niemal bałam się go dotykać. Nie mam ambicji otwierania muzeum, więc znalazłam mu nową właścicielkę, która wypsika pozostałe w środku 10 ml z wielką przyjemnością i bez strachu. Zachowałam sobie 1ml, by móc wspominać.

6. Wish Chopard
To jeden z pierwszych zapachów, które postanowiłam pożegnać, głównie dlatego, że przypomina mi Angela, ale nie do końca. Ostatnio pachniał na mnie jakby sztucznie… Bez problemu się rozstaliśmy i chyba nie będziemy tęsknić.

nirmala-pink-sugar-angel
7. Molinard Nirmala
Myślałam, że to będzie mój zapach lata i wczesnej jesieni. Pisałam Wam o nim z entuzjazmem o moich perfumach na tegoroczne lato i… Nie wyszło. Nie będę opowiadać szczegółów, powiem skróconą wersję. Wypsikałam się nim z góry na dół, a wieczorem tego samego dnia moja córka miała mały wypadek (nic poważnego, choć wydawało się to początkowo straszne) i w oparach tego zapachu spędziłam 6 godzin w poczekalni na pogotowiu z córką. Teraz po prostu źle mi się kojarzy i sprzedałam go za grosze. Nie żałuję.

8. Aquolina Pink Sugar Sparks
Rozstałam się z Pink Sugar Sparks, tzw. niskobudżetowym Flowerbomb. Nie używałam go często i tylko to mi wystarczyło. Dodatkowo umyśliłam sobie, że kupię Flowerbomb (które jest herbaciane, a nie kawowe  jak Sparks), więc rozstanie było łatwiejsze.

9. Thierry Mugler Angel Eau Sucree 2015
Nie było łatwo rozstać się z nim psychicznie, bo kiedyś uwielbiałam ten zapach. Obecnie nieco mnie drażni, pachnie zbyt cukierkowo, ulotnie. Nie wiem, co się między nami podziało, ale jego nowa właścicielka potraktuje go właściwie. 😉

decadence-balmain-cavalli
10. Balmain Extatic Gold Intense
Te perfumy to jedne z najlepszych jakie kiedykolwiek były w mojej kolekcji – bez dwóch zdań. Słodki i miękki bursztynowy zapach, który po prostu uderza swoim pięknem. I co z tego, skoro i tak go nie nosiłam? Nie potrafię powiedzieć dlaczego, ale nie nosiłam go tak często, jak powinnam. Żal było mi go spakować i wysłać, ale wiem że i tak bym go nie nosiła. Tak po prostu.

11. Cavalli Essenza
Essenza nie pachniała na mnie tak dobrze jak klasyczny Roberto, wiec musiałam ją odesłać. To piękny zapach i może kiedyś do niego wrócę. Na chwilę obecną trochę mi przeszkadzał. Kocham Roberto, ale na razie czuję przesyt. Mam nadzieję, że wypuści wreszcie jakiś zapach, który nie przypomina ani trochę EDP. Hmmm… Może powinnam wrócić do orzechowego Just Cavalli Gold?

12. Marc Jacobs Decadence
Pamiętacie, jak się tym zapachem zachwycałam? Zima miała do niego należeć. Uwielbiam ten zapach, naprawdę. Ale jakoś tak zaczął mnie męczyć. Taki wampowaty był troszkę. Stwierdziłam, że to już koniec naszej przygody i trafił do osoby, która na pewno z przyjemnością zużyje do końca. Easy!


To pierwszy wpis z tej serii. Musiałam podzielić go na części, by nie zamęczyć Was długą listą 😀 Poza tym łatwiej było mi zabrać się za pisanie w mniejszych dawkach, bo dzięki temu wiem, że nie spóźnię się i dotrzymam obietnicy danej we wpisie z grafikiem na ten miesiąc. Spodziewajcie się następnego wpisu z tej serii! Mam nadzieję, że ten dostarczył Wam ciekawych przeżyć.

Słusznie pozbyłam się tych perfum?
Spodziewaliście się tych zapachów na liście?

Tagi: , ,

Podobne wpisy