Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Perfumowe zauroczenie tygodnia #31

zauroczenia 31 perfumy

Po długiej przerwie wracam do pisania zauroczeń, bo bardzo się za tym stęskniłam! Trudno było mi początkowo skupić się i wytypować największe zauroczenia ostatnich miesięcy. Kiedy tylko otworzyłam pudełka z samplami nagromadzonymi w ciągu ostatnich miesięcy, od razu wiedziałam, które były NAJ. Odjęłam te, o których już pisałam (Paradiso Assoluto, Terre de Lumiere, Chocolovers, Zafeer Oud Vanille, Midnight Shimmer, Black Orchid EDT) i proszę bardzo, oto one:

Dior Addict – stara wersja.
Poznanie starej (tej pierwszej pierwszej) formuły Addicta skończyło się dla mnie złamanym sercem. Tak pięknego połączenia wanilii z kwiatem pomarańczy nie poznałam. To najprawdopodobniej najlepsze połączenie moich obu ulubionych nut zapachowych. Ostry, zadziorny, mocny, słodki. Jakby trochę upiorny (początkowo, a potem to mija), trochę puchaty. Po prostu mniam! Jestem przekonana, że to jedne z najlepszych perfum, jakie marka Dior ma na koncie, i choć bardzo cenię wersję z 2014 roku, to ta stara była o niebo lepsza.

Cartier Baiser Fou
Cartier zazwyczaj idealnie nazywa swoje pachnidła i tutaj nie jest inaczej. Baiser Fou to rzeczywiście szalony pocałunek. Pamiętacie dumną jak paw zieloną lilię z Baiser Vole? To teraz wyobraźcie sobie, że ktoś ją spryskał wodą i przeciągnął przez pudełko landrynek. One się do niej lepią i w jakiś dziwny sposób sprawiają, że jest lżejsza, słodsza, młodsza i w ogóle jakaś taka INNA. A inna do tego stopnia, że flakonu u mnie chyba nie będzie. Pomimo, że ten śliczny zapach mnie kusi, to chyba jednak nie jest „mój”. Ale przetestowanie polecam z całego serca! 🙂

Escentric Molecules – Escentric 04
W tym roku Geza Schoen wydał dwa zapachy – Molecule 04 i Escentric 04. O ile molekuła #4 mnie nie porwała, to już Escentric #4 bardzo. Niby nic specjalnego – połącznie jałowca z grejpfrutem i specyficznie „ugryziony” sandałowiec. Ale jest tutaj jakiś dymek, coś tajemniczego. Uwielbiam katować ten zapach w upalne dni.

Aedes de Venustas – Iris Nazarena
Kiedyś obsesyjnie kochałam irysy w perfumach. Fascynowały mnie przeróżne pachnidła, w których irysy grały pierwsze skrzypce. A potem ta miłość przeminęła. Niedawno trafiłam na bardzo wyjątkowy egzemplarz – Iris Nazarena. To pudrowo – skórzany zapach, w którym irys pachnie najpierw marchewką, a potem skórą… W kompozycji mamy prześliczne kadzidło, drzewne nuty i masę przypraw. Zapach jest pięknie skomponowany i mnie uderza swoją prostotą. Pomimo, że wiele się w nim dzieje, to pachnie tak spokojnie, mając przy tym swoją głębię. Gdyby nie to, że nie trzyma się mnie ani trochę (być może wina pogody, ale sprawdzę to, jak się ochłodzi), to już bym myślała o flakonie. I wysoka cena tego cuda (około 900 zł) jest uzasadniona. Ten kadzidlany irys rzeczywiście pachnie niszowo.

zauroczenia dior cartier


Nagroda za aktywność

Przy okazji chciałam Wam podziękować za Waszą aktywność na blogu i social mediach przez ostatnie dni. Chciałam (zgodnie z obietnicą) nagradzać Was za aktywność. W związku z tym proszę Joannę (nick purplejoan.b) o kontakt. 🙂 Przygotowałam specjalny zestaw próbek,, który nie może się doczekać wylotu do nowej właścicielki. 🙂


A jakie są Wasze zapachowe zauroczenia ostatnich tygodni?

Koniecznie dajcie znać, inspirujcie w komentarzach. 🙂

Tagi: , , , ,

Podobne wpisy