Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Ulubieńcy czerwca

ulubieńcy czerwca 2017

Kochani,

Na FB i na Instagramie często pytam Was, czym pachniecie i przyznaję – uwielbiam zadawać to pytanie. Zawsze czytam dokładnie Wasze odpowiedzi i notuję – co przetestować, do czego wrócić. Sprawia mi to wiele radości. 🙂 Pomyślałam sobie, że rozpoczęcie cyklu z podsumowaniem miesiąca może być dość ciekawym doświadczeniem. Nie tylko dlatego, że mogę Wam opowiedzieć, które zapachy najczęściej mi towarzyszyły, ale również liczę, że w komentarzach Wy podzielicie się swoimi ulubieńcami.

Zauważyłam ostatnio, że na blogu jest nieco mniej komentarzy. 🙁 Postanowiłam nagradzać wybrane aktywne osoby, jako podziękowanie za Wasze zaangażowanie. 🙂

Najczęściej używane przeze mnie zapachy w czerwcu

Mugler – Etoile des Reves. Odkupiłam go od Czytelniczki, i uważam, że to był jeden z najlepszych zakupów perfumowych w mojej historii. Perfumy z pompką wręcz nie nadają się do podróży i z mojego flakonu też w paczce wylało się z 5ml, jak nic. 🙁 Ale na szczęście pompka działa, a ja używam zapachu często, bo boję się,  że przez ten wyciek (i przez pompkę ogólnie) zapach szybciej się zepsuje. Czasami przy naciśnięciu pompki nie wyleci nic, czasem troszkę, czasem zbyt wiele. Przez to nie wiadomo nigdy, ile psiknięć się użyło, a jak wiemy – przy Angelu nie trzeba wiele, by przedawkować. Ale po moim Mon Guerlain-cydencie (screen z opisanej na FB sytuacji poniżej) staram się być grzeczną dziewczynką. Wyczerpałam limit przedawkowania perfum na co najmniej kilka miesięcy. 😉

perfumowa wpadka mon guerlain

Robero Cavalli Paradiso Assoluto. Miłość od pierwszego powąchania, bardzo szybko przyjechała do mojego domu. Opisywałam już dla Was ten zapach TUTAJ. Po prostu go kocham, za wyrazistość, słoneczność i ciepło. Choć po dłuższym użytkowaniu zaczyna wydawać się zbyt monotonny, to na pewno zostanie u mnie na dłużej. Ta wersja Paradiso jest rzeczywiście jak rajski ptak, tylko taki, którego się nie boję i którego odgłosy mnie nie irytują. A to już w moim świecie jest solidny komplement. Niech się Roberto zarumieni. 😉

ulubieńcy czerwca perfumy

Atelier Cologne Pomelo Paradis. To chyba pierwszy zapach od długiego czasu, którego zużyłam połowę! Czyli ok 10 ml, bo liczę, że pozostałe 5ml poszło na odlewki dla zapachowych dusz. Pomelo jest bezkonkurencyjny, kiedy chcę poczuć świeżutko-słodkawe cytrusy i nic więcej. Zapach prosty i prześliczny. Mogłabym się w nim kąpać. Jeśli kupię sobie flakon 100ml, to pewnie tak kiedyś zrobię.

Michael Kors Midnight Shimmer. Nie wiem kiedy, ale zrobiłam się bardzo „Korsowa”. Nie byłam wcześniej fanką kompozycji Kors, ale wspaniały Wonderlust i arcysmakowity Midnight Shimmer to moje hity i muszę je mieć zawsze pod ręką. Bardzo podoba mi się strona, w którą perfumy Michael Kors idą. Pachną przystępnie i atrakcyjnie dla przystępnego nosa, ale mają w sobie coś więcej. To coś więcej niż tylko poprawność, jest w nich jakaś przyziemna finezja. Midnight Shimmer czeka w kolejce do zrecenzowania, ale na tę chwilę powiem Wam, że jeśli ktoś kocha wanilię, a tej jeszcze nie testował, to powinien to uczynić w trybie natychmiastowym! 🙂

A jakie zapachy Wy najchętniej nosiliście w czerwcu?

 

Tagi: , , , ,

Podobne wpisy