Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Stella McCartney – POP

stella mccartney pop

Kiedy POP pojawił się w Polsce byłam gotowa się zakochać. Odwiedziłam perfumerię Douglas z nadzieją, że wyjdę z nowym nabytkiem. Flakon taki oryginalny i nieco zabawny, młodzieżowa tuberoza (nikt tego tak nie nazwał oficjalnie, ale ja wysnułam taką wizję) miała pomóc mi w początkach miłości do tego kwiecia… Podczas testów nie było iskierki. Brakowało mi tam czegoś ciepłego, bo wtedy tylko takie zapachy zdawały mój egzamin.

Wszystko zaczęło się zmieniać, kiedy odkryłam moc balsamu do ciała z tej linii zapachowej (jakieś pół roku temu). Idealnie nawilża, zostawia zapach na skórze na długi czas. Oczywistym krokiem było dla mnie skuszenie się na flakon.

POP pachnie rzeczywiście popowo. Trochę takim czystym plastikiem, wygładzonym kwiatem tuberozy, ale za nic nie mogłam początkowo określić z czym mi się ta woń kojarzy. Od tego zastanawiania się głowa bolała, a nadziei dla mnie nie było. Musiałam sobie uzmysłowić, czym pachnie POP.

Dzięki Bogu za Youtube!

Oglądałam najnowszy film Kathleen Lights w którym opowiadała o perfumach (LINK). Kathleen pokazała ten flakon w filmie i porównała zapach do… zapachu lalki Barbie. TAK! Dokładnie to! Wyobraźcie sobie idealną, ledwo wyjętą z pudełka lalkę Barbie. Włosy idealnie wygładzone, przyjemny zapach plastiku i gumy, a do tego delikatna woń kwiatów.

stella mccartney pop3

Taka właśnie jest POP. Pachnie biało i różowo. Jest to pachnidło pełne światła, przestrzeni. Przyklei się dobrze do skóry i choć nie rzuci dalekiego cienia, to u mnie pachnie przez około 7 godzin, a to dobry wynik. Szczególnie kiedy niekoniecznie chcę żeby ktoś komentował moje perfumy. 😉 Nie powiem Wam nic szczególnego na temat tych perfum. Pachną rzeczywiście tuberozą, ale bardzo uproszczoną i nowoczesną, POP jest nieco pieprzna, stonowana. Może i doszukuję się tam frangipani i liści fiołka, ale to by było tyle. Wszystko to wyprasowane na białej koszuli, ułożone na solidnym białym piżmie. Nie czuję liści pomidora i mandarynki, które są podane w nutach zapachowych.

Ma ten zapach coś w sobie, aż nie mogę mu odmówić. Dla mnie idealny jest na co dzień, głównie jeśli chcę pachnieć subtelnie i tylko dla siebie. Kiedy chcę skupić się na zadaniach i nie myśleć za dużo nad perfumami to właśnie POP mi towarzyszy.

Jedyny minus tych perfum? Atomizer. Koniecznie podejdźcie do flakonu będąc w perfumerii. Kiedy naciśniecie na „guzik” na korku zostaniecie obsikani perfumami. Może więc zastanówcie się, czy to Wam odpowiada. 😉 Nie znoszę, kiedy atomizer wycina takie numery i sika strumieniem zamiast rozpylać mgiełkę zapachową.

Lubicie perfumy marki Stella McCartney? Dajcie znać. 🙂

Tagi: ,

Podobne wpisy