Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Escada – Ocean Lounge

Ocean Lounge jest koszmarem dla osób, które podróżują ze mną   środkami  transportu miejskiego. Zauważyłam już niejednokrotne przesiadanie się na inne miejsca, jednak jakoś szczególnie się tym nie przejmuję. Po pierwsze, mało mnie interesuje opinia obcych osób, a po drugie – kocham Escady zbyt mocno żeby się z nimi rozstać.  Zdaję sobie świetnie sprawę z tego, że te wydawane przez ostatnie 5 lat to ulepy i nie różnią się wiele od swoich poprzedników. Mimo to, uwielbiam je. W mojej kolekcji limitowanych Escad jest już 7 zapachów. Nie chcę się z nimi nigdy rozstawać, ale niestety: zapachy te pasują raczej do nastolatek niż dojrzałych kobiet. No, ale powiedzmy, że jakoś to ominę.
Przejdę do konkretów.

Nutki zapachowe Ocean Lounge:
nuty głowy: mrożone liczi
nuty serca:
beza truskawkowa, sorbet z płatków fiołka
nuty bazy:
wanilia

Nie ma tutaj wielu różnych skomplikowanych połączeń. Jest prosto opisane, taki tez jest zapach. Nie ma żadnych zaskoczeń. Bardzo uderzające jest liczi, na szczęście z odsieczą przychodzi fiołek i nadaje temu zapachowi  trochę klasy. Wanilia jest dla mnie dosyć chemiczna, jakoś intensywnie jej nie czuję. Jak mam być szczera to na końcu dla mnie są po prostu truskawki.

 Zapach nie jest trwały. Pachnie 3-4h, tak jak ostatnie zapachy Escady. Tak czy inaczej warto go powąchać. Koniecznie należy wypróbować przed zakupem. Nie polecam na prezenty. Chyba , że dla fanek Escady. Ocean Lounge to dwujajowa bliźniaczka Escady Sexy Graffiti. Wiem jednak, że niektóre osoby lubią jeden z nich a drugiego nie znoszą.  Mnie obydwa raczej nie przeszkadzają.

Edit z dnia 9.07.2013 r. – nie mogę znieść tego zapachu! Mój nos przestał go tolerować ;P

Tagi: ,

Podobne wpisy