Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Donna Karan – Gold Sparkling EDT

Moje oczekiwania były naprawdę wysokie, Donna Karan i to w dodatku bez jabłek… Niestety bardzo się zawiodłam, i muszę przyznać, że dawno już nie nosiłam na sobie tak drętwego zapachu.

Gold Sparkling pojawił się w 2008r. i miał nawiązywać do Gold z 2006. Nie znam wcześniejszej wersji, więc nie mogę się odnieść, ale domyślam się, że pierwsza była lepsza.


Producent oferuje nam kwiatową, lekko pikantną mozajkę, która doszczętnie wykończy nozdrza. Teoretycznie w zapachu znajdują się : akacja, cytrusy, jagody, jaśmin, goździk, bez, paczula i ambra.
 Według mnie to czysta celebracja akacji, bzu, goździka, jaśminu, paczuli i zepsutego i zgorzkniałego pomelo.
Pierwsza godzina z tym zapachem była dla mnie torturą. Później zapach się lekko „oczyszcza” i można wyróżnić składniki. Najmocniejsze są dalej paczula, akacja i bez. Nie ma tutaj żadnej rewelacji. Najlepszym momentem tegoż pachnidła jest baza, bo w niej nic już tak nie wystaje i nie drażni. Po prostu są kwiatki i jest ambra.
Mam nadzieję, że szybko uda mi się zapomnieć o tym doświadczeniu. Nie polecam tego zapachu nikomu. Nie potrafię sobie wyobrazić do kogo mógłby on trafić, więc nie będę go adresować.

A tak poza tym.. Dlaczego Sparkling? Bo rzeczywiście coś w tym zapachu ciągle świergocze, mieni się i denerwuje. Nieokiełznany jaśmin i te nadgniłe cytrusy.

Tagi: ,

Podobne wpisy