O perfumach „Gwiazd” słów kilka.
Dlaczego tak często piszę o perfumach celebrytów?
- Lubię je. Mam w kolekcji wiele flakoników, które sygnowane są nazwiskami gwiazd i jestem z nich bardzo zadowolona. Niektóre z nich zajmują wysokie miejsca w moim rankingu.
- W jakiś sposób łączy się to z moją pierwszą miłością – muzyką. Jestem dzieckiem popkultury, uwielbiam śledzić poczynania moich ulubionych artystów. A że akurat dwie divy, które ubóstwiam (Mariah Carey i Christina Aguilera) mają swoje linie zapachów – to dla mnie tylko kolejny powód do radości. Zawsze w jakiś sposób je wspieram, kupując ich zapach. Oprócz płyt i dvd mogę kolekcjonować też perfumy.
- Perfumy celebrytów są stosunkowo tanie. Dzięki temu mogę je kupić, mogę kupić kilka flakoników, zamiast jednego. Co w tym złego?
- Ich marketing jest dla mnie wiarygodny. Wierzę że Rihanna pachnie jak tiramisu, a Madonna jak kadzidło. Za to patrząc na reklamę Elie Saab nie jestem przekonana, że modelka pasuje do perfum, bo nie wiem nic o pani Rubik.
Rozumiem że nie każdy musi być do tego tematu nastawiony jak ja. Ale są pewne argumenty przeciw, których nie rozumiem.
1. Perfumy gwiazd są „beznadziejne”
Dlaczego niektórzy z góry zakładają, że perfumy piosenkarki, której nie lubią muszą być złe? Nie jestem zwolenniczką Madonny i Rihanny, ale wiedziałam, że ich perfumy będą spektakularne.
Ludzie często nie doceniają samego faktu, że perfumy gwiazd nie muszą być złe. Są tworzone przez osoby, które tworzą również dla drogich, ekskluzywnych marek. Różnica jest taka, że dostają za to mniej pieniędzy i zapach ma być skierowany ku młodszej widowni. Jednak nie powstrzymało to perfum Madonny, Rihanny czy Beyonce (Heat & Heat Midnight) od bycia naprawdę wyjątkowymi.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę z tego, że znaczna część perfum celebrytów to porażka. Wiem, bo testuję, a nie oceniam z góry.
2. Perfumy te nie mają związku z osobą, która je promuje.
Owszem, pewnie i tak w wielu przypadkach jest. Ale nikt mi nie powie, że Madonna nie zarządzała procesem tworzenia jej zapachu, bo to jest naprawdę nieprawdopodobne.
Zazwyczaj bazuje się na wizerunku gwiazdy, jej widowni i pod to twórca perfum poszukuje różnych aromatów. Naprawdę nie chciałabym, żeby ktoś wpuścił Jessicę Simpson do pracowni i powiedział „stwórz swój zapach!”, bo na pewno nie wyszedłby z tego Fancy, ale raczej Disaster.
Piszę o zapachach gwiazd, bo uważam, że mało się o nich mówi. A z niektórych wiadomości, które dostaję wynika, że chcecie żebym o nich pisała.
Tagi: Przemyślenia