Cindy Crawford – Waterfalls
Woda toaletowa z 2005 roku – Waterfalls, sygnowana nazwiskiem Cindy Crawford, to mieszanka świeżych owoców i deliktnych kwiatów, która ma przypominać… wodospad.
Początek zapachu jest bardzo przyjemny. Przypomina mi Tuscan Soul Salvatore Ferregamo, ale jest mniej intensywny. Świeżość bergamotki i cytryny jest pieprzna.Niestety, po 30 sekundach nie jest już pięknie. Waterfalls daje wrażenie świeżości, ale nie takiej „prosto z prysznica” czy pudrowej… Raczej zakurzonej i wytresowanej. Nie ma w niej spotnaniczności. Jest wytresowana i wymuszona.
O kwiatach nie ma tutaj zbyt wiele. W składzie kwiatki są, w rzeczywistości możemy poczuć dwa chwasty, które przegrały casting na Perfume’s Next Top Lily of the Valey & Jasmine. Straszna sztuczność, pieprz, kurz i oszustwo.
Wydaje mi się, że ktoś stworzył mgiełki zapachowe i stwierdził: „ej, w sumie możemy napisać na opakowaniu, że to woda toaletowa, może lepiej się sprzeda!’. Trwałość – ok. 2-3 godziny.
Nie pozostaje mi nic innego, jak pokazać Wam obiecane nuty zapachowe. Zestawiając je z efektem końcowym, można się uśmiać.
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: mandarynka, liść czarnej porzeczki, jabłko, cytryna, bergamota, pieprz
Nuty serca: fiołek, dzika piwonia, jaśmin, frezja, ylang-ylang, konwalia, lotos
Nuty bazy: drzewo sandałowe, ambra, cedr, białe piżmo
Nikomu nie polecam.
Tagi: Cindy Crawford, Recenzje