Rihanna – Rogue
Oj, długo i niecierpliwie czekałam aż próbka Rogue dostanie się w moje ręce. Warto było czekać.
W sprawie perfum Rihanna jeszcze nie zawiodła. Każdy z jej zapachów uważam za udany, przemyślany i bardzo ciekawy. Do tej pory Rihanna serwowała nam słodkie, intensywne zapachy – Reb’l Fleur oraz Rebelle, a także ciepły i otulający skin scent – Nude.
Rogue to zupełnie nowa kompozycja, która ma odciąć się od serii perfum zamkniętych w flakonikach przypominających stiletto. Czy wyjdzie z tego kolejna kolekcja? Myślę, że tak bo Rogue jest bardzo imponującym pachnidłem.
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: kwiat cytryny, cyklamen
Nuty serca: jaśmin, róża, śliwka, zamsz
Nuty bazy: piżmo, nuty drzewne, ambra, paczula, wanilia
Początek Rogue jest lekko kwaśny, musujący – to kwiat cytryny zapowiada bardzo ciekawe wrażenia olfaktoryczne. Zaraz pod nim ukrywa się delikatna róża, bardzo aromatyczna, skropiona rosą. Po chwili ten delikatny zapach zostaje zakryty ciężką, intensywną śliwką. Mam na myśli dojrzałą, dorodną śliwkę, która niemal sama otwiera się w dłoniach.
Uzupełnieniem śliwki jest zamsz, który sprawia, że Rogue zdecydowanie skręca w stronę starszej, dojrzalszej kobiety. Nie sądzę aby ten lekko dymny, choć słodkawy zapach powalił nastoletnią klientelę.
Jeśli zaś chodzi o słodkość Rogue – śliwka i jaśmin tworzą piękną
słodycz. Na szczęście, jest ona bardzo subtelna, nieoczywista i
wyważona. Nie można powiedzieć, że ten zapach jest zbyt słodki,
ulepowaty. W żadnym wypadku! Tej słodkości jest na tyle, aby Rogue nie
był ciężkim i mocnym zapachem, który spodoba się tylko koneserom. Rynek
celebrycki rządzi się swoimi prawami.
Przez dłuższy czas na skórze mieszają się zapach śliwki, zamszu, jaśminu. Po około 6 godzinach pojawia się paczula, nuty drzewne. Zapach jest w miarę słodki, subtelny, po 7 godzinach znika. Niestety, nie doczekałam się wanilii. Wykończenie Rogue to piżmo i śliwka.
Nie sądzę, aby Rogue powtórzył sukces Reb’l Fleur. Nie jest może wybitnie oryginalny, nie mogę też powiedzieć, że jest trudny w odbiorze. Jednak brakuje mu takiej komercyjnej słodkości, która zazwyczaj charakteryzuje celebryckie perfumy. Jeśli mam być całkowicie szczera – Rogue bardzo mi się spodobał, ale niekoniecznie włączyłabym go do swojej kolekcji. Nie zachwycił mnie jak Reb’l Fleur. Zdecydowanie skłaniam się ku słodszym zapachom.
Sądzę, że Rogue zdecydowanie sprawdzi się też u mężczyzn. Nuta piżma i zamszu dominuje w tym pachnidle i może pięknie prezentować się na płci brzydkiej 😉
Polecam!
Tagi: Recenzje, Rihanna, Strefa Gwiazd