Wasze Kolekcje: Marta
Bohaterką dzisiejszego wpisu jest Marta. Zapraszam Was serdecznie do obejrzenia zdjęć jej zbioru oraz przeczytania ciekawego wywiadu, którego mi udzieliła.
Zdjęcia perfum:
Kolekcja Marty jest przepiękna! Belle D’Opium, Kingdom, Lalique… Wiele perełek, które bez zastanowienia dołączyłabym do mojej kolekcji.!
na imię Marta, mam 29 lat. Perfumy interesowały mnie chyba od zawsze bo
swój pierwszy flakon prawdziwych, nie dziecięcych perfum, dostałam już w
podstawówce. Potem był Boss z czerwonym paskiem, Baby Doll YSL i jakoś
to leciało.
Zazwyczaj miałam na stanie jeden flakon a kiedy się skończył kupowałam
nowy. To były czasy! Potem odkryłam, że zapachy można kupić taniej w
drogeriach typu Rossmann lub SuperPharm ale ich oferta, jak wiadomo,
jest ograniczona. A kupować w internecie się bałam. Dopiero kilka lat
temu, kiedy na zabój zakochałam się w zapachu Juicy Couture, który był
dostępny tylko w Douglasie, przełamałam swoją niechęć do zakupów w sieci
i moja kolekcja rozrosła się lawinowo.
perfumoholikiem impulsywnym, kupuję zapachy w ciemno i po jednorazowym
teście nadgarstkowym. Czasem trafiam, czasem nie. Bywa, że początkowa
miłość do zapachu kończy się w 1/3 flakonu niechęcią, sprzedażą a potem
odkupieniem bo to „jednak była
miłość”. Zero stałości. Zazdroszczę i podziwiam osoby, które rozważnie
testują i dokonują wyborów. Ja tak nie potrafię 🙂
przechowuję ich flakon do dziś. To były Vanilla Fields, które dostałam
jakoś we wczesnej podstawówce. Dużo bym dała aby znowu powąchać tamtą,
niezmienioną wersję.
chodzi o zapachy nieperfumeryjne to proszek do prania i ogólnie swieżo
wysuszone pranie i świeżo wyprasowana bawełna, powietrze po deszczu,
skoszona trawa, zapach jesiennego lasu, kiedy rosną już grzyby, benzyna,
niektóre
czasopisma lub książki, zapach futra mojego psa i zapach ciepłej
pościeli w zimowy poranek.
perfumeryjnie? Tutaj chyba wskażę na Słonia Kenzo. To moja wielka
miłość, zapach, który nigdy mnie nie drażni i nigdy nie pomyślałam, żeby
się go pozbyć. Można go nosić i latem i jesienią i na zimę jest
idealny. Ma dobra trwałość i moc czyli
to, co lubię. No i zawsze odkrywam w nim coś nowego. Perfumy idealne.
– zapach! Zaraz potem zasobność mojego portfela. Czasem impulsem do
kupna bywa przeczytana recenzja. Czasem przypadkowy test – bo „butelka
taka ładna” (tak właśnie odkryłam zapachy Juicy Couture). Jeśli tylko
mam wolną gotówkę zaraz
ją wydam bo na liście perfumeryjnych zachcianek zawsze coś wisi.
Powiem szczerze, że parę razy udało mi się trafić cuda np. Delicious
Night DKNY, Truth or Dare Naked Madonny lub Lovely Sarah Jessica Parker.
Oczywiście były też wtopy jak John Galliano EDP.
w ciemno to taka fajna adrenalina – Co przyjdzie? Co będzie w środku?
Czy to będzie do mnie pasować? I rozpakowywanie kartonika, ten pierwszy
psik…to takie fajne uczucie. Mam swoje zasady, kiedy kupuję coś w
ciemno – staram się najpierw
przeczytać recenzje, spis nut, jeśli są jakieś przesłanki,
że zapach mógłby mi się nie spodobać – nie kupuję. Przy takich zakupach
nie kupuję też zapachów bardzo drogich oraz tych, które są bardzo
popularne i ich testery stoją w każdej drogerii.
wyżej John Galliano EDP. Dla mnie osobiście – trauma zapachowa. Bardzo
trudny zapach, dziwne pomieszanie róży z czymś mocno chemicznym i nutami
zielonymi. Żołądek naprawdę podszedł mi do gardła.
tym trochę żałuję Narciso Roriguez L’eau For Her. Wydawało mi się, że
to będzie hit, z lubością wwąchiwałam się w swoje nadgarstki ale gdy
zaczęłam używać go globalnie okazało się, że w ogóle do mnie nie pasuje.
Czułam się
zawiedziona.
pojawi się Galliano. Dalej Escape i Eternity Calvina Kleina oraz
Sunflowers Elizabeth Arden. Wszystkie mają dziwnie wodną, metaliczną
nutę która osobiście u mnie powoduje zwinięcie nosa w trąbkę.
Issey Miyake. Pamiętam reklamy tego „stożka” z kobiecych magazynów z
lat 90. Wyobrażałam go sobie jako coś faktycznie orzeźwiającego,
zimnego. Okazało się, że na mnie są to jednonutowe perfumy o zapachu
frezji, które dla mnie
osobiście są zbyt mdlące.
znam zapachów, które są jednoznacznie złe, powodujące mdłości czy inne
atrakcje. Znakomita większość, z tych, których nie lubię to zapachy
trochę denerwujące albo nijakie.
że flakony to takie małe dzieła sztuki. Lubię ich widok ale jak wiadomo
zawartość nie lubi być
wystawiona na światło czy to słoneczne czy sztuczne. Dlatego pełne
butelki trzymam w zamkniętej szafce a kilka najfajniejszych z już
opróżnionych jak Diesel Green, Contradiction Kleina czy Lagunę Dalego
trzymam na widoku.
części na pewno mam perfumeryjnego bzika. Nie ukrywam. Choć daleko mi
do wielkiego znawcy to perfumy lubię, lubię pachnieć, lubię testować,
wąchać a żadna wizyta w drogerii czy perfumerii nie skończy się bez
obwąchania kilku butelek,
blotterów i wyniesienia kropli perfum na nadgarstkach.
mąż uważa, że mam lekkiego świra, niespecjalnie rozumie moje
zainteresowania bo on jest z frakcji „perfumy są jak mydło czy
dezodorant więc jeden flakon wystarczy”. W dodatku czasami jest zły bo
ma nadwrażliwość zapachową więc wszelkie
killery typu Słoń, Lolita Lempicka czy Loverdose powodują u niego
natychmiastową chęć otwierania okien. Aczkolwiek bywa tak, że dostanę od
niego jakiś flakonik.
mam nic przeciwko. Wręcz przeciwnie. I wśród nich można znaleźć
prawdziwe cuda. Moimi ulubionymi są Fantasy Britney Spears czyli cała
cukiernia zamknięta w kiczowatym flakonie, Truth or Dare Madonny.
Zarówno w wersji klasycznej, która jest nietuzinkowa i
piękna ale nie „moja” jak i w wersji Naked, która całkowicie mną
zawładnęła przez ostatnie dni. Polecam też Lovely Sarah Jessica Parker
bo to dobry zapach. I tańsza alternatywa dla Narciso Rodriguez For Her.
i wśród zapachów celebryckich znajdzie się tandetny, nijaki kompocik
nastawiony li i jedynie na zarabianie kasy ale czy „normalnym” markom
perfumeryjnym się to nie zdarza? Dodatkowym plusem perfum celebryckich
jest zazwyczaj niewygórowana cena co może
nauczyć niektórych, że za nieduże pieniądze można mieć coś dobrego i
oryginalnego a niekoniecznie podróbkę.
mi się Bottega Veneta, Opium YSL oraz nowy Narciso Rodriguez i Burberry
My Burberry. Łakomym okiem patrzę też na Rebelle i Reb l’Fleur Rihanny.
Mam nadzieję, że niedługo któryś do mnie trafi.
———————————————–
Marto! Pięknie dziękuję, że napisałaś do mnie z chęcią podzielenia się swoją kolekcją! Gratuluję pięknego zbioru i dobrego nosa! Poznałaś się na pięknie perfum Kingdom dawno temu (wiem to z wywiadu prywatnego:D) i teraz nie musisz gonić chorych cen – no chyba, że Twój flakon jest na wykończeniu. 😉 No i ten flakon po Vanilla Fields.. Zazdroszczę!
Życzę Ci podwojenia kolekcji i wielu pięknych wrażeń olfaktorycznych!
———————————————-
A jak Wam podoba się kolekcja perfum Marty? Które perfumy macie/chcecie mieć/lubicie/nie lubicie?
Tagi: Kolekcja, Kolekcje perfum, Wasze Kolekcje