Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Gisele Bundchen w reklamie perfum Chanel No. 5

Czuję się niemal zobligowana by napisać o tej reklamie. Nie dlatego, że wszyscy ją głośno komentują, ale czuję że o tej kampanii po prostu warto rozmawiać.

Jeśli jeszcze nie widzieliście najnowszej reklamy Chanel No. 5, zachęcam:

Reklama ta jest wyjątkowa.
Jej reżyserem jest mój ukochany Baz Luhrman. To on stał za kamerą wspaniałego Moulin Rouge, uroczej Australii, żałosnego Romeo & Juliet, oraz przesadnie „wypasionego” Wielkiego Gatsby’ego. Pamiętając reklamę No. 5 z Nicole i patrząc na wersję z Gisele stwierdzam, że Baz może spokojnie zrobić sobie przerwę w kręceniu filmów. W końcu stworzenie dobrej reklamy perfum to też sztuka.

Fanką Gisele nigdy nie byłam. Jej uroda średnio mnie przekonywała, związek z Leonardem DiCaprio sprawił, że czułam do niej niechęć 😛 A po obejrzeniu wybitnie tragicznego spotu H&M, w którym modelka próbowała śpiewać… Nie mogłam pozbyć się z głowy tej okropnej piosenki, w której słyszałam rybę usiłującą śpiewać pod wodą. I pozostaje pytanie: to naprawdę było po angielsku?

A co do No. 5.
Reklama przedstawia kobietę pełniącą wiele ról. Spędzającą aktywnie wolny czas kobietę, matkę, gwiazdę, modelkę, kochankę, bla bla bla. Byłoby to całkiem cliche, gdyby nie to, że Bundchen jest zadziwiająco przekonywująca!

Scena w której Gisele biegnie z deską surfingową w stronę domu sprawia, że czuję ciarki na ciele. Oglądaliście Sypiając z wrogiem? Bardzo podobna sceneria, morze i sztywny apartamentowiec, który wygląda jak więzienie. Gisele biegnie do tego domu, a ja czekam jak dopadnie ją tam mąż-kat. Na szczęście, Luhrman nie dokonał reanimacji tego niedocenianego klasyka.

Julia Roberts w filmie Sypiając z wrogiem

Gisele pięknie prezentuje delikatność i kobiecość jako matka, jako gwiazda prezentuje się olśniewająco. Otrzymuje od ukochanego perfumy Chanel No. 5. Całkowicie się z tym utożsamiam 😛

Byłam przekonana, że nic nie przebije reklamy z Nicole i poniekąd, jest to prawda.
Spot Nicole był wiele bardziej bajkowy, magiczny. Ten z Gisele jest bardziej… życiowy. Kobieta to nie tylko zakochana dama biegająca po ulicy w spektakularnej sukni (no nie mówcie mi Drogie Panie, że nigdy Was to nie spotkało!). Dodatkowo – reklama z Kidman była nieprzyzwoicie podobna do samego Moulin Rouge, ale podobno taki był cel.

Wiele kontrowersji wywołuje wybór piosenki do spotu. Lo – Fang wykonuje w niej swoją interpretację piosenki z musicalu Grease, You’re the One that I want. Jakim prawem głupiutka piosenka z musicalu promuje najbardziej klasyczne perfumy na świecie? Najzwyczajniej w świecie.
Piosenka została tak świetnie zaśpiewana i zaaranżowana, że ciężko uwierzyć, że ona może brzmieć prymitywnie. Luhrman lubi takie oryginalne zabiegi. [Wystarczy obejrzeć Moulin Rouge i zobaczyć jak zręcznie manipuluje klasykami Eltona Johna, Nirvany, Madonny, Queen i Patti LaBelle]. Mnie to odpowiada! To popkultura, która do mnie przemawia. Inteligentna, kreatywna i pozbawiona amerykańskiego kiczu.

Aby reklama była dobra i spełniała swoją rolę, wystarczy tylko by zachęcała do zakupu produktu. Po obejrzeniu najnowszego spotu Chanel mam ochotę pobiec po No. 5. Wzięłabym od razu kilka flakonów…

Brawo Baz, brawo Gisele, brawo Lo-Fang, brawo CHANEL.

Tagi: ,

Podobne wpisy