Chopard – Wish
Nie lubię porównywania zapachów. Są jednak takie przypadki, gdzie podobieństwo jest ewidentne i trzeba nazwać sprawy po imieniu. Wish to w pewnym sensie kopia perfum Angel Thiery’ego Muglera. Mówię „w pewnym sensie”, bo o ile czuję podobny szkic to całe wypełnienie i kolory malują się w Wish zupełnie inaczej niż w Angel.
Wiele osób opisuje Angel jako bombę cukru, miodową ekstazę, nieprzyzwoicie słodkie perfumy o zapachu waty cukrowej. Jako fanka słodziaków nie jestem z tego powodu szczęśliwa. Dlaczego? Bo na mnie te perfumy w ogóle nie pachną słodko. Wyobrażam sobie, że na kimś innym mogą być słodsze, ale dla mnie Angel nigdy nie był i nie będzie słodziakiem (chyba, że jakaś reformulacja zrobi mu krzywdę). Inaczej jest w przypadku Wish.
Wish jest dla mnie wszystkim, czym teoretycznie powinien być Angel.
Jak pachnie Wish?
Syntetyczny początek nie zapowiada się zbyt dobrze. Czuję stare, szczypiące po oczach mydło, zapach świeżo umytego okna. Nie jest to fortunne wejście. Gdzieś po chwili środki czystości znikają, wyłaniają się lekkie, choć kwaśne nuty gruszki, yuzu, truskawki i agrestu. Wesołe owoce przekomarzają się ze sobą, a potem giną w czułym uścisku – na ich miejsce przychodzi wiciokrzew i kokos. Wish nabiera słodyczy i ciepła, stopniowo pozbywając się syntetycznych akcentów.
W sercu zapachu najgłośniejszy jest miód… i nuty kwiatowe. O ile ten miód na pewno nie skusiłby niedźwiedzia by rzucił się na mnie, to jest w stanie przekonać mnie do wiecznej miłości względem tego zapachu. Spośród kwiatów miód najbardziej upodobał sobie fiołka i heliotrop. Fiołek iskrzy się swoim fioletem (podobnie jak w Ultraviolet Paco Rabanne), heliotrop nęci swoją umiarkowaną słodyczą… I pojawia się piękna nuta mleczna. Na tym etapie Wish jest bardzo intensywny i odwraca głowy (i nosy) osób, które mijam. Szczególnym atutem rozwinięcia kompozycji jest dla mnie osmantus, który bardzo zmysłowo kusi, wodzi za nos. I przygotowuje nas na odrobinkę kadzidła, która skryła się w bazie zapachu.
Kiedy Wish na dobre rozgrzewa się na skórze, jestem całkowicie oczarowana karmelem, który leniwie przeciąga się na skórze w towarzystwie pięknej, wytrawnej wanilii. Co pewien czas wyłania się kadzidło, tonka i sandałowiec, które schowano za szalenie zieloną i puchatą paczulą. Jest tu nutka drętwej sztuczności, ale całkowicie mi ona nie przeszkadza.
Zauważyłam, że w zapachu Wish dopatruję się wielu cech, które często przypisywane są Angelowi.
I choć wolę Angela z jego wyobcowaniem i odwagą, to Wish uważam za świetny zapach dla osób, które kochają słodycz pochodzącą z różnych nut (owoców, kwiatów i samych nut deseropodobnych). Na pewno powinny spróbować go wszystkie osoby, które nie potrafiły się dogadać z Angelem. A już na pewno jest to zapach dla perfumomaniaków, którzy szykują się na przyjaźń z Anielicą. Na dobry początek!
Polecam!
/trwałość zapachu – przy 4 psiknięciach zapach utrzymuje się na mojej skórze około 7, 8 godzin.
foto 1 via parfumforum.com; foto 2 via: mojezdrowezycie.pl
* post sponsorowany