Narciso Rodriguez For Her Eau de Parfum
Potrzebowałam czegoś lekkiego, suchego, pachnącego świeżością… Narciso Rodriguez wydał mi się idealny. Czytałam o jego nutach zapachowych, wśród nich znajdują się: róża, brzoskwinia, piżmo, paczula, sandałowiec i ambra. Po testach nadgarstkowych gotowa byłam wpisać go na listę „muszę mieć”. Po testach globalnych zmieniam zdanie. Rodriguez trafia na listę „mogę mieć – nie obrażę się”.
Rodriguez prezentuje różę – bardzo drętwą, przejaskrawioną. Miała być bardzo utentyczna – jak kwiat po deliktnym deszczu. Moim zdaniem róża została przerysowana i efekt jest dość syntetyczny. W tle mamy brzoskwinię, która jest niedojrzała i kwaśna – jeszcze wiele jej brakuje do ukończenia żywota w puszce z zalewą.
Bardzo szybko pojawia się piżmo, które przypomina o praniu rozwieszonym na świeżym powietrzu, targanym lekkim wiatrem. Do prania użyto dość intensywnego środka piorącego. Dla mnie ten zapach jest zbyt ostry i „obecny”. Nie jest zły – ma wiele osobowości i nie traci swojej prezencji. Większość piżmaków wtapia się w tło i pozwala użytkownikowi spokojnie żyć, komplementując jego skórę. I ja takie piżmo lubię. Jeśli sięgam po takie – stonowane i „czyste” perfumy, to chcę mieć spokój, by zrobić swoje. Mówiąc dosłownie.
Z Rodriguezem nie do końca można zająć się swoimi obowiązkami. Straszny z niego krzykacz-ekstrawertyk. Aż bym chciała go lekko ściszyć, skręcić… Zaskakująco – po 3 godzinach nie mogę już tego awanturnika nigdzie usłyszeć. Przyznam – lekki szum zostaje, czuję piaskowego sandałowca i lekkie piżmo. Jednak po 4 godzinach już nie ma po nim śladu. Mówiąc szczerze – całkowicie mi to nie przeszkadza.
Ten zapach jest ładny. Ma w sobie coś. To właśnie coś początkowo mnie zachwyciło i skłoniło do testów globalnych. Nie poszło tak jak chciałam, ale nic straconego! Muszę wreszcie podejść do białego Narciso i jemu dać szansę – może akurat?
Narciso Rodriguez for Her ma wiele zwolenniczek, widocznie gdzieś w tym jaskrawym piżmie jest coś co da się lubić. Czy należycie do tego grona?
foto 1 via bloomingdales.com; foto 2 via fragrantica.pl
* post sponsorowany
Tagi: Narciso Rodriguez, Recenzje