Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Guerlain – Shalimar Parfum Initial

Shalimar Parfum Initial to zapach, który jest niejednoznaczny. Pudrowy, kwiatowy, drzewny, ocierający się o gourmand… Nie można przejść obok niego obojętnie!
Niestety, perfumy zostały wycofane z produkcji kilka miesięcy temu.

Kiedy perfumy Parfum Initial zostały wprowadzone na  rynek opowiadano nam o tym, jak to ta odmiana Shalimara będzie idealną inicjacją dla młodych kobiet, które rozpoczynają swoją przygodę z perfumami klasycznymi. Parfum Initial miał więc przygotować młodziutkie nosy na spotkanie z królową orientu – Shalimar.

O ile podobieństwo Parfum Initial i Shalimar zaczyna i kończy się na flakonie, to sam koncept jakoś szczególnie mnie nie powalił. Uważam, że te perfumy są tak ciekawe i oryginalne, że spokojnie mogłyby stać na swoich własnych nogach, z własnym i NOWYM imieniem. Thierry Wasser postanowił schować je pod opiekuńczy płaszcz najpopularniejszego zapachu marki, by zapewnić mu sukces. Czyżby kierował się dość popularnym trendem „Keep Calm and Flanker On”?
3 lata później Wasser stwierdził, że koncept był zły i nieudany. Coś w tym jest.

I niestety – bardzo dobre perfumy zostały uśmiercone.

A jak pachną?

Shalimar Parfum Initial to zapach, w którym dzieje się wiele. Otwiera się rześką nutą zielono-pomarańczową z akcentem na drapieżną bergamotkę. Gdzieś w tle czai się już pudrowy, kremowy irys, który bardzo szybko rzuca cień na młodzieńcze otwarcie kompozycji.  Pod irysem znajduje się aromatyczna, wilgotna wetiweria, którą bardzo szybko pokrywa rozczochrana, drapieżna paczula. Można by pomyśleć, że takie charakternice przejmą całkowitą kontrolę nad zapachem, ale idealny akord kwiatowy równoważy to, co piękne i klasyczne z tym, co jest nowoczesne. Za klasyczne uważam tutaj kwiaty: irysy, róże i jaśmin, za nowoczesne wetiwer i paczulę, które są bardzo buńczuczne i z lekka uniseksowe.

Po około 40 minutach noszenia Parfum Initial, zaczyna dziać się prawdziwa magia. Pojawiają się nuty słodkie. Pierwsza wyskakuje na mnie tonka – lekka, pudrowa fasolka przygotowuje miejsce dla swojej ukochanej matki chrzestnej – wanilii. Występuje w postaci wytrawne i suchej. Nie brakuje jej wdzięku i powagi. Odrobina szaleństwa w tym zapachu to zasługa karmelu. Nie spodziewajcie się jednak ciągnącego się kilometrami karmelu, bo dostaniecie cukierkową krówkę – suchą i przy tym bardzo słodką.

Czekam i czekam, pięknie sobie pachnę i zastanawiam się – co będzie dalej?
Do następnej rundy przechodzi pudrowy irys, wanilia i paczula. I to one zostają ze mną na kolejne kilka godzin. Dopiero teraz można Parfum Initial dobrze ocenić. Jest pudrowy, trochę retro, jednak nie ma w sobie zbyt wiele z klasycznego Shalimara. Ewentualnie w początkowym etapie rozwoju kompozycji można się uprzeć i coś podobnego poczuć. Jednak z czasem przekonuję się, że akcent położony został na nowoczesność. To właśnie dlatego te słodkie nuty królują, ale ze względu na Shalimar w tytule, nie rozwijają skrzydeł lecąc w stronę cukierni.

I bardzo dobrze. Parfum Initial to perfumy dla kobiety, która lubi zapachy złożone, niebanalne, ciekawe. Nie są typowym kwiatowcem ani słodziakiem. Dopasowują się do kobiety, która je nosi i na każdej z nas będą miały nieco inne oblicze. Ich trwałość jest zadziwiająca! U mnie utrzymują się około 12 godzin. Kiedyś nawet czułam je po 17 godzinach od aplikacji…

I ja za tym zapachem będę płakać!
jeden flakon mi nie wystarczy, muszę kupić jeszcze co najmniej jeden…

foto 1&3 mojego autorstwa, foto 2 via cafleurebon.com

Tagi: , ,

Podobne wpisy