Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Serge Lutens – La Fille de Berlin


Nie jestem wielką fanką róży w perfumach. Nawet jeśli znajdę piękny okaz, to na mojej skórze zazwyczaj traci on swój urok i mam wrażenie, że pachnę bardzo pospolicie… Dlatego często sięgam po róże przetworzone, wytarzane w pieprzu i innych akcesoriach orientu.

Próbując wyjść z mojej strefy bezpieczeństwa, postanowiłam posiedzieć w niszy i czegoś tutaj poszukać. Oczywiście, oczekiwania wobec Lutensa były wysokie. Niestety, ale miłości do La Fille de Berlin nie będzie.

Pierwsze kilka sekund z tym zapachem to istna rozkosz! Dzikie róże rozwijają swoje pąki i zdradzają nam swoje przeznaczenie, gdzieś na końcu języka czuję smak pysznych pączków z różaną konfiturą… Tak sobie trwam w myśleniu o słodkościach (choć do łasuchów nie należę), a w tym czasie Lutens całkowicie posprzątał wszystkie okruszki, cały lukier. Po minucie róża przechodzi metamorfozę. Wąchając „powietrze” które mnie otacza czuję piękną, malinową różę – głęboką i rodem z perfum arabskich… Jednak zbliżając się do własnej skóry… Ta róża tonie w pieprznej wodzie, a woda ta świeżością nie grzeszy… Coś niby owocowego przysłania ten zapach i znika…

Zapach jest ładny, owszem. Jednak tutaj dla mnie kompozycja została lekko przekombinowana w swojej prostocie. Rozumiem, że takimi prawami może rządzić się nisza – większość Lutensów do mnie przemawia. Jednak w tej róży czegoś brakuje, jednak zbyt wiele jest pieprzności i dwuznaczności. Bardzo ciekawie pachnie baza zapachu, czystością i delikatnym pieprzem. Do tego etapu docieram już po 6 godzinach – te perfumy nie utrzymują się na mojej skórze dłużej niż 7 godzin.

Skoro w nazwie mamy Berlin, gdzieś myśli poleciały mi w stronę Marleny Dietrich. Jednak dla niej La Fille będzie zbyt słabe. Niemiecka piękność, do której ten zapach pasuje to moim zdaniem Diane Kruger. Bo La Fille de Berlin to róża nowoczesna, bez cienia retro glamour.

Momentami La Fille de Berlin przypomina mi zapach purpurowego flamastra, którym uwielbiałam malować w dzieciństwie… I wtedy czuję do tych perfum coś więcej. Dla tego sentymentalnego czegoś mogłabym w kolekcji mieć flakon tych perfum.

Może więc i na miłość jest szansa, jednak tylko platoniczną.

foto1 via fragrantica.com; foto 2 via ohmymag.com

Tagi: , ,

Podobne wpisy