Guerlain – My Insolence
Jeśli znacie perfumy Insolence to pewnie wiecie, że trudno o większą agresorkę. To bezczelna i pyskata pannica, która myli swoją młodość z pięknością. To dla mnie perfumy „wyszczekane”, które uwodzą swoją młodzieńczością i dawką szaleństwa. Kiedy jednak noszę je wcale nie jestem w stanie dostrzec ich piękna, przytłacza mnie ich głośność.
My Insolence to zupełnie inna bajka, która przekonuje mnie do nazwy Insolence (nie byłam fanką, nawet wstawiłam te perfumy do zestawienia perfum z najgłupszą nazwą). Tutejsza „bezczelność” jest wyszukana i uzasadniona. To taka zuchwałość, która pochodzi z życiowego doświadczenia i pewności siebie, a nie przekonania, że młody i piękny może wszystko.
My Insolence maluje mi przed oczami niedopowiedziane fiołki, które czuję, ale bardzo niewyraźnie. W spisie nut zapachowych również ich nie znajdziemy. W zamian mamy świeże, radosne otwarcie, które aż buzuje od malin i cytrusów. Jest w nim taka kremowa pudrowość, którą aż ma się ochotę ugryźć – podobna znajduje się w L’Instant Magic. Słodki, melancholijny akord Guerlain cudownie tuli się z owocami, a nagle wyłania się kwiat migdału w jaśminowej asyście. Puder momentami pachnie mydełkiem, ale takim „dobrym”, luksusowym*, któremu można spokojnie powierzyć swoją skórę. Jaśmin w tym zapachu jest raczej subtelny, taki ugodowy. Zdecydowanie nie będzie nikogo drażnił, wiele osób nawet go nie zauważy. Pod kwiatową słodkością kryje się wanilia i fasola tonka (jakby w sprayu, mam wrażenie), które tylko dodają siły tej całej zuchwałości. Raynoud i Delacourte (twórcy zapachu) położyli całą kompozycję na paczuli, co skutkuje puchatym, eleganckim wykończeniem, kojarzącym mi się z mięciutkim Si od Armaniego.
My Insolence to zapach świeży i lekki. Jest o wiele bardziej ułożony i spokojny od Insolence. Dla mnie jest o wiele lepszy, poważniejszy. Utrzymuje się na skórze około 8 godzin i zbiera tony komplementów. Polecam przetestowanie!
Wkręcając akcent popkulturalny…. Darren Hayes (jeden z najlepszych piosenkarzy i tekściarzy na świecie, absolutnie niedoceniany) śpiewał w A Future Holds to a Lion’s Heart „she said” don’t confuse your beauty with the insolence of youth”. I coś w tym jest, że wiele kobiet myśli, że piękno to tylko uroda i młodość, a to zwyczajna bezczelność wynikająca z braku życiowego doświadczenia. Piękno to przede wszystkim to, co wiemy i sposób w jaki to wykorzystujemy. I My Insolence absolutnie to przekazuje – to zapach wyraźny i zuchwały, ale w stateczny i inteligentny sposób. Jejku, czasami nie wierzę w to, co jestem w stanie powiedzieć o perfumach. Bardziej nawiedzona już chyba nie będę.
* staram się unikać tego słowa, jeśli tylko mogę. Mam wrażenie, że jest przez wszystkich nadużywane i często dotyczy bufonerii.
* post sponsorowany