Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Britney Spears – Island Fantasy

Island Fantasy to wariacja Fantasy na temat życia na wyspie.
Britney zaprasza nas na egzotyczną wyspę, gdzie razem z nią możemy wylegiwać się na plaży, popijać słodkie drinki i podśpiewywać jej największe hity. Po około 45 minutach Britney błyska w naszą stronę śnieżną bielą swoich zębów, macha dłonią z gracją małej miss i wskakuje do swojego prywatnego helikoptera, znikając w przestworzach.

Obudźcie się, to nie jest wyspa, którą Britney kupiła dla swoich wielbicieli. To taka charytatywna wycieczka dla najbardziej oddanych fanów.

Nie powiem, że Island Fantasy to zapach zły. Spełnia wszystkie swoje obowiązki. Jest lekki, owocowy, słodki, rześki i radosny. Niestety, ale realizuje też wszystkie podejrzenia osób czyhających na celebryckie wpadki: to zapach wtórny, nietrwały i niezapadający w pamięć.

Na mojej skórze Island pachnie przez maksymalnie dwie godziny. Początkowo czuję coś kwaśnego, jakby cukierka posypanego kwaśną posypką, który ma za zadanie wykręcić grymas na twarzy do granic możliwości. Chwilę później widzę soczyste arbuzy, które pięknie prezentują się w słońcu… Parę minut później podjeżdża do nich załoga wysypująca na nie kilka ton cukru, który i tak zaskakująco szybko rozpuszcza się (no tak, w końcu arbuzy to prawie sama woda…).
Island Fantasy to zapach raczej zbity – jest w nim trochę mandarynek, jagódek i cała masa wodnych cytrusków. Nie ma tutaj zmian zapachu, przejść z różnych akordów. Jest bardziej jednostajnie i ubogo. Uważam, że to dobry zapach dla naprawdę oddanych fanów Britney i młodziutkich dziewcząt, które chcą ładnie pachnieć podczas wakacji.

Nie oczekujcie tutaj fajerwerków (może ktoś z takimi oczekiwaniami się znajdzie…) ani uzależniającego zapachu na wakacje. Przy tak atrakcyjnej cenie nie ma co narzekać, jednak ja tej wyspy na pewno nie kupię. Ale przetestowanie polecam, jeśli ktoś zna poprzednie Fantasy, to czemu i tej nie powąchać?

Warto potraktować Island Fantasy jako mgiełkę zapachową, nie jako perfumy. Wtedy na pewno jej ocena będzie łaskawsza. Mnie jest trudno o entuzjastyczne podejście do perfum, które nie dostały nawet porządnego plakatu reklamowego. Sami powiedzcie, co to ma być:

To już każdy fanmade (stworzony przez fana plakat, wygooglujcie sobie, warto) jest lepszy i bardziej inspirujący/kreatywny/natchniony umiarkowaną dozą życia. Wszystkie ostatnie perfumy Britney otrzymują plakaty z recyklingu. Ma być na nich młoda, piękna i jędrna – jak dawniej. A ja bym o wiele chętniej kupiła perfumy ze szczerym i autentycznym plakatem. Czy ja jestem jakaś inna?

foto 1 via fragrantica.pl, foto 2 via lula.pl

* post sponsorowany

Tagi: , ,

Podobne wpisy