Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Guerlain – La Petite Robe Noire

La Petite Robe Noire to perfumy wyborne. Uwielbiam je i ostatnio sięgam po nie znacznie częściej. Dlaczego więc o nich nie napisać?

La Petite Robe Noir wprawia mnie w dobry nastrój. To zapach słodki i lekko cierpki, ma w sobie coś tajemniczego. Wiele osób porównuje go do jabłuszka Lolity Lempickiej (pewnie przez obecność lukrecji), ale moim zdaniem Lolita jest o wiele bardziej matowa i baśniowa – jest zapachem nie dla księżniczki, ale złej macochy – są bardzo kobiece. La Petite to właśnie królewna, choć wcale nie taka słodziutka i niewinna, nie jest ona też pierwszej młodości. W jej żyłach pulsuje słodka krew w kolorze czarnych czereśni, a w jej oku błyszczy szaleństwo.

Otwarcie zapachu to głównie cierpkość i kwasek – pochodzą z połączenia bergamotki z czereśniami i czerownymi jagódkami. Nad nimi wisi kremowa i słodziutka chmurka migdałowa. I jak tu narzekać?
Choć najważniejsza jest czereśnia, to bardzo szybko przytula się do niej blisko lukrecja i komplementuje jej charakter. I wtedy wydaje mi się, że La Petite to taka czarna sukienka dla młodej kapryśnicy, która kręci nosem na wszystkie kolorowe kreacje więc sięga po swoją najbardziej klasyczną, ale też najbardziej spektakularną sukienkę. I ona jest gotowa podbijać świat.

Nie jest wcale romantyczką, nie liczą się dla niej sentymenty i książę na białym koniu. Sama nie wie czego szuka i jest jej z tym dobrze, ona wie, że i na to przyjdzie czas. Momentami wyczuwam w niej trochę irysa i róży, ale każda taka oznaka stereotypowej kobiecości szybko zostaje zatuszowana jej największymi atutami – to lukrecją, to migdałem. W bazie jej kreacji znajduje się idealna dawka anyżu i wanilii okraszonej fasolą tonką. Niektórzy doszukują się tutaj zapachu apteki, wiśniowego syropu na kaszel. Może rzeczywiście coś w tym jest, ale nasza Mała Czarna na pewno w aptece nie pracuje. Przez 8 godzin pięknie wiruje na skórze, kręci się i wsiąka w ubrania i włosy. Trochę uzależnia i zbiera masę zachwytów i komplementów. Kiedy moja ukochana buteleczka będzie pusta, na pewno kupię sobie największą dostępną pojemność. To świetne perfumy, może nie dzieło, ale „dziełko”. Kocham nim pachnieć i muszę zawsze mieć w kolekcji.

Kiedy tylko wyczuwam pierwsze powiewy jesieni, mam ochotę na czereśnie od Guerlain. Wiele osób na te perfumy narzeka, nazywając je słabizną albo próbą zadowolenia tłumu przez legendarny dom perfumiarski. Mnie brak energii by odpierać te zarzuty. Może i coś jest w tym, że te perfumy są na tyle słodkie i flirciarskie, że przekonają do siebie młodszą klientelę, ale nie przyjmuję argumentów, że La Petite to zapach słaby. Wiele młodych kobiet narzeka, że są za słodkie, albo zbyt mocne i wywołujące ból głowy. Gdzie więc jest ta ich łatwość? Moim zdaniem te perfumy to świetny dowód na to, że Guerlain pomimo upływu lat dalej dobrze wyczuwa trendy i zachowuje przy tym wysoki poziom otwierając kolejny filar, który solidnie podtrzyma ciężar marki. Wszystkie kolejne flankery La Petite są również udane, mogłabym je wszystkie mieć w kolekcji. I na pewno będą moje!

Perfumy Guerlain La Petite Robe Noire kupisz w Perfumeria.pl!

* post sponsorowany

Tagi: ,

Podobne wpisy