Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Recenzja książki Perfumes The A-Z Guide (Luca Turin, Tania Sanchez)

Z tą książką miewam różnie. Momentami mnie bawi i lubię do niej zajrzeć. Czasami, kiedy przeczytam w niej recenzję, z którą się kompletnie nie zgadzam, mam ochotę nią rzucić o ścianę.

Ale od początku!

Perfumes The A-Z Guide to książka, w której można przeczytać kilka artykułów, odpowiedzi na najczęstsze pytania, jakie zadają autorom osoby zainteresowane zapachami i … całą masę recenzji perfum. Luca Turin, czyli autor tej książki ma bardzo specyficzne poczucie humoru. Słuchając go poniekąd mi się ono podoba, jednak włożone w recenzje staje się okropnie… przerysowane. Momentami mam wrażenie, że Turin pisze recenzje, według swoich dowcipów, a nie tego, co mu nos podpowiada. Może to tylko takie wrażenie, ale na dłuższą metę to po prostu męczy. Tania Sanchez ma styl o wiele lżejszy i bardziej przystępny. Czytając jej recenzje czuję, że ona jest w to bardzo zaangażowana i sprawia to jej przyjemność. Nie próbuje nikomu na siłę imponować czy irytować. Niestety, momentami również przesadza w swoich gwiaździstych metaforach… Czyżby nauczyła się tego od męża? Tak, Tania jest żoną Luci.

Przyznam jednak, że kiedy się ich słucha,  a nie czyta, to wydają się o wiele bardziej sympatyczni i przyjemni. Z chęcią poszłabym na ich wykład, ale czytanie ich książek na razie sobie daruję.

Jeśli chcecie ich zobaczyć w akcji, tutaj macie link do ich występu, w którym mówią o perfumach w ramach promocji książki.

Część recenzji pisze Sanchez, część jest autorstwa Turin, a każdemu zapachowi przypisują gwiazdki, opisują je w kilku słowach i zaznaczają przedział cenowy perfum w postaci znaków $.(Mam nadzieję, że na zdjęciach to widać).

Kupiłam tę książkę będąc niezwykle głodna wiedzy i w sumie zbyt wiele się nie dowiedziałam z niej. To po prostu jest zbiór czyichś opinii. Nie jest to nic złego, ale równie dobrze można poczytać perfumeryjne blogi – będzie taniej i zdecydowanie bardziej ciekawie. Książka kosztowała mnie coś około 60 zł, nie jest to wiele jak na tak grubą księgę, w dodatku anglojęzyczną.

W książce tej znalazłam tyle okrutnych i niesłusznych opinii, że czasami żałowałam jej zakupu. Zstanawiałam się nawet, czy nie stworzyć wpisu o najgorszych recenzjach z tej książki, ale chyba sobie daruję. Powiem tylko, że Amarige (według autorów) powinno się nosić tylko w domu i przy zamkniętych oknach, Boudoir powinien się nazywać Bidet, bo pachnie jak odświeżacz powietrza do taksówki… Nie będę wymieniać dalej , nie widzę sensu się denerwować.

W książce jest też wiele dobrych tekstów, które warto sobie zapamiętać, np: „If you love something, buy two bottles, because next time the thing may be changed or gone” (jeśli coś ci się podoba, kup dwie butelki, bo następnym razem to może być już zmienione, albo może już tego nie być). To bardzo mądre zdanie, i jak tylko zakończę swój post od kupowania perfum, to wezmę to sobie do serca.

Podsumowując: nie polecam czytania tej książki, nie zniechęcam.

Mieliście może okazję czytać tę książkę?

Tagi:

Podobne wpisy