Versace – Oud Oriental Pour Femme
Perfumy Versace Oud Oriental Pour Femme kupisz w Perfumeria.pl!
Nigdy nie było mi po drodze z Versace. Mam wrażenie, że większość zapachów tej marki to takie rozkojarzone zapaszki, które nie potrafią się skoncentrować i zdecydować, czym właściwie chcą być. Niemal jakby takie pachnidło chciało złapać kilka srok za ogon. Perfumy mają być równocześnie lekkie i ciężkie, słodkie i cytrusowe, seksowne i dziewczęce… Mnie taka dziwna gra denerwuje. Nie lubię crowd pleaserów tej marki, bo dla mnie są po prostu słabe.
Sięgam po Versace Oud Oriental i myślę sobie, że to będzie oud dla małych dziewczynek. I to prawda. Nie znam może żadnego dziecka, które chciałoby tak pachnieć, jednak każda osoba znająca oud z kompozycji arabskich z tego tworu po prostu będzie się śmiać.
Ale nie ma co płakać (ze śmiechu lub smutku), bo te perfumy są całkiem ładne. Jak na Versace i brak ambicji, który towarzyszy większości perfum tej marki i tak nie jest tak źle. Otwarcie zapachu jest lekkie, różane z dodatkiem słodkich frezji i odrobinki szafranu. Od początku wiemy, że to co wąchamy pozuje na orient. Tak, jakby na skórze ktoś wywiesił mi afisz – hej, to są perfumy orientalne, nie pomyl ich z czymś innym!
Oczywisty zapach, przewidywalny, ale śliczny. Oud Oriental robi się lekko pudrowy, blisko przy skórze pachnie jak pudrowe cukierki. Ogólnie przestaje istnieć, tylko blisko przy skórze lekko się tli. Podoba mi się jego ciepło, a ta pudrowość jest jak na mój nos zbyt delikatna, ale można wyczuć heliotrop i fiołki – urodziwe, ale znikomej mocy. Zapach w bazie jest niezwykle ubogi. Według spisu nut powinnam w niej uraczyć zapach oudu, skóry, wanilii i sandałowca. Podejrzewam, że ten słodki i cichutki głosik to waniliowy szept, niesiowy przez sandałowe echo. I może gdybym wylała na siebie połowę flakonu to uraczyłabym skórzano – oudowego akordu, ale po kilku testach globalnych przy umiarkowanej aplikacji (którą stosuję przy każdym pachnidle, nikomu nie obniżam poprzeczki) go nie doświadczam. Niestety.
Versace Oud Oriental to perfumy bardzo łatwe, jeśli ktoś chciałby pachnieć jak perfumy arabskie w wersji Barbie, to niech po nie sięgnie. Są ładne i nieszkodliwe, tzn. nie zagrożą wielkimi doznaniami olfaktorycznymi. Z tym mogę się pogodzić, bo widzę osoby, które nosiłyby je z przyjemnością. Szkoda jednak, że są tak nietrwałe. U mnie znikają po 6 godzinach, tracąc moc już po dwóch. A tego wybaczyć już nie potrafię.
* post sponsorowany