Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Perfumowa wishlista poszczącego perfumoholika

śniadanie perfumoholika wishlista

Głodnemu chleb na myśli. Jak widzicie, u mnie nawet próbki na talerzyku znajdziecie 😉

Mamy grudzień i już oficjalnie mogę ekscytować się nadchodzącymi Świętami. Nikt mi nie powie: „kobieto, jest listopad, o co Ci chodzi z tymi Świętami?”. Nie jestem jedną z osób, które jak szalone latają ciągle po sklepach, bo Święta to dla mnie coś innego, to atmosfera, to radość i pozytywne emocje. Taki moment, który przeżywam jeszcze mocniej jako mama – narodziny jednego dziecka potrafią zmienić świat, ludzki los (polecam świąteczną piosenkę Mariah Carey One Child, mnie bardzo wzrusza). Coś wspaniałego!

Z końcem października stuknęły dwa miesiące mojego szlabanu na kupowanie perfum. I tak samo jak miesiąc temu, chciałam Wam zdać relacje z tego, jak sobie radzę. Otóż, mam się całkiem dobrze. Nie kupiłam żadnych perfum, nie zamawiałam nawet próbek. Dostałam z okazji urodzin/imienin 3 flakoniki i bardzo dużo próbek i odlewek. One całkowicie zaspokoiły mój głód. Bardzo pomaga mi kupowanie perfum na prezenty, czy konkursy. Skoro już o konkursach mowa – zapraszam na mojego Fanpejdża – właśnie wczoraj rozpoczął się konkurs, w którym można wygrać wodę toletową od Yves Rocher. Na zdjęciu flakon położył się pomiędzy wianuszkami świątecznymi autorstwa mojej Mamy. Mama jest prawdziwą artystką i Królową Świąt!

Yves Rocher Lilac 01
A teraz wróćmy na chwilę do zdjęcia głównego. Moje śniadanko to czekoladowe czipsy ryżowe, herbatka i kilka smakowitych próbek. Nie martwcie się, nie zjadłam ich, nie mam też takiego zamiaru. Jest jednak kilka zapachów, które okropnie mnie kuszą. I tym razem nie będę pisać o tym, co mnie zauroczyło. Bo okazuje się, że odwyk działa na mnie tak, jak sobie wymarzyłam. Czyli skłoni mnie do refleksji i sprawi, że będę mogła spokojnie zastanowić się, jakich perfum brakuje w mojej kolekcji. Tak właśnie jest, czuję teraz, że są flakony, które już dawno temu powinnam czule tulić, a z jakichś dziwnych powodów* ich nie kupiłam.

Przygotowałam dla Was listę zapachów, które planuję kupić w pierwszej kolejności, zaraz po zakończeniu postu. Czy mi się to uda? Nie wiem, może się okazać, że w styczniu i tak rzucę się na pierwszą, nieprzemyślaną okazję. Wierzę jednak, że coś z tego doświadczenia wyniosę i zacznę od tej właśnie listy 🙂

perfumowa wishlista

Na liście mamy: Guerlain Lys Soleia, T. Mugler Alien Essence Absolue, L de Lolita Lempicka, Guerlain My Insolence, Calvin Klein Reveal, Pure DKNY, Dior Dolce Vita, Armani Si, Armani Code.

Pierwszy w kolejce będzie właśnie egzotyczny liliowiec – Lys Soleia. Niestety, został wycofany z produkcji i nie mogę się z tym pogodzić. Szczególnie, że lilia jest moim tegorocznym odkryciem. My Insolence to kolejny zapach, który Guerlain uśmiercił w tym roku i nie wyobrażam sobie, że mogłabym go nie mieć, nie móc kupić. Więc lepiej się za to wziąć od razu, by potem nie żałować. Reveal to świetny zapach i często łapię się na tym, że żałuję, że go nie mam, bo mam nastrój na coś słonego, surowego, ale takiego przytulaśnego. Są tutaj i klasyki – Dolce Vita (kupię, ale tylko jeśli trafię jakąś starszą wersję), Si, Code, Pure DKNY. To perfumy, które rozpatruję w kategorii „fajne na co dzień, muszą być w kolekcji”. Do tej pory nie kupiłam, bo tak jakoś zawsze było coś innego, bardziej kuszącego. To jest bardzo ciekawe. Bo ja zawsze byłam (i jestem!) osobą bardzo lojalną i przywiązaną. W dzieciństwie miałam jedną ukochaną lalkę, którą traktowałam jak własne dziecko i do tej pory nie potrafię np. nią rzucić czy wyrzucić. Zawsze się upewniam, że jest ładnie ubrana, że moja córa jej nie niszczy… W szkole najbardziej chciałam mieć tylko jedną koleżankę, taką bardzo dobrą i bliską. Nie potrzebowałam tysiąca przyjaciółek, nie lubiłam się rozdrabniać. To samo w miłości – jeden i na całe życie, nie poszukiwałam żadnych ekstremalnych przygód. W kwestii perfum jestem zupełnie inna! Tysiące przygód i przyjaciół, niekończące się romanse.

Ale żebyście nie myśleli, że jestem taka niewinna i ułożona po tych dwóch miesiącach odwyku. Oczywiście kuszą mnie nowości, nie jestem w stanie odciąć się od swojego edpholiczkowego DNA. Najbardziej ciągnie mnie w stronę Tom Ford Noir Pour Femme, Code Satin, DSQUARED2 Want i Donna Valentino. Postaram się jednak najpierw kupić kilka pozycji z listy, a dopiero potem dobrze potestować kuszące nowości i na którąś się zdecydować. Ale to dopiero w styczniu!

nowości perfumeryjne wishlista edpholiczka

* czyli uleganiu impulsywnym zakupom, okazjom, promocjom…

A jak u Was wygląda wishlista? Co Wam przyniesie Mikołaj/Gwiazdor/Gwiazdka/Aniołek?
I pytanie do podejmujących wyzwanie odwykowe – jak Wam idzie? Trzymacie się postanowienia?

Tagi: ,

Podobne wpisy