Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Cartier – Baiser Vole Essence de Parfum

Cartier Baiser vole essence de parfum

Tydzień z perfumami z mojej kolekcji muszę zacząć od mojego ulubionego liliowca. Tak trochę żeby Was zaskoczyć, bo wiem, że spodziewacie się pewnie po mnie jakichś słodziaków, a nie lilii (na które jeszcze niedawno tak narzekałam, prawda?). Baiser Vole to perfumy świetne, już rozglądam się za flakonem. Jednak z całej tej rodzinki najbardziej lubię właśnie Essence. Dlaczego? Bo on ma wanilię. Tym Was  już pewnie nie zaskoczyłam.

Essence de Parfum to nie jest wcale pachnidło o szalonej projekcji, czy zaskakujące dla nosa… Nie, to nie ten adres. Baiser Vole to zapach prostej i kobiecej elegancji, ale z lekkim dystansem. A Essence to lilia bardzo podobna, tylko bardziej… mamina. Tak, coś w tym zapachu pachnie mi ciepłem, miłością i serdecznością, którą skojarzyć mogę chyba tylko z macierzyństwem. Może więc najlepiej byłoby stwierdzić, że Essence to Baiser Vole po urodzeniu dziecka. Łagodniejsza, zdecydowanie bardziej miękka, kremowa i pokorna. Przy tym jeszcze piękniejsza i ujmująca.

W pierwszych chwilach lilia potrafi odurzyć i tutaj tak właśnie jest. W pierwszym jej oddechu czuję subtelny zapach zieleni, który kojarzy mi się z Baiser Vole EDT. To trwa chwilę, bo potem do wielkiej i szlachetnej lilii przytula się waniliowa chmurka. I choć wydaje mi się taka wielka i puszysta, to daleko jej do jakiegokolwiek powiązania ze światem słodkości. Ta chmura nie jest ptasim mleczkiem, ale raczej czymś  wytrawnym, tak klasycznym, że mam wrażenie, że dobrze to znam. Nosiłam te perfumy już wiele razy, ale dalej nie wiem, skąd to znam. Może to moje matczyne skojarzenie jest więc na miejscu?

baiser vole essence cartier edpholiczka

Choć w perfumach tych czuję tylko lilię i wanilię, to jest to zapach bardzo trwały – u mnie utrzymuje się około 10 godzin. Z tego co wiem, to moi bliscy nie czują się Essence tak zagrożeni jak klasycznym EDP (nie żebym się przejmowała, czy coś… 😉 ). Zapach przez pierwsze 4 godziny jest całkiem dobrze wyczuwalny przez otoczenie, potem trzyma się raczej blisko skóry.

Dla mnie te perfumy są pozycją obowiązkową dla miłośniczek lilii i wanilii. Wiele o nich powiedzieć nie można, bo to po prostu trzeba samemu poczuć, by zrozumieć. A żeby docenić, to trzeba też lubić lilie.

Używam ich na okazje takie jak Chrzest, Ślub czy Komunia – formalne okazje powiązane z kościelnymi uroczystościami. Coś takiego w zapachu lilii jest, że kojarzy mi się z kościołem (to pewnie te ołtarzowe bukiety…). Poza uroczystościami używam ich również, kiedy potrzebuję czegoś miłego, ciepłego i klasycznego. Ten zapach poprawia mi humor. Komplementuje skórę, szepcze do ucha czułe słówka… Baiser Vole Essence de Parfum to mój liliowy przyjaciel.

Tagi: ,

Podobne wpisy