Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Podsumowanie tygodnia z perfumami z mojej kolekcji + nowości

moja kolekcja perfum edpholiczka

Kochani!

Miałam w planach jeszcze dwie recenzje, ten tydzień miał wyglądać nieco inaczej. Niestety, ale choroba mojej córki nieco mnie osłabiła i nie miałam weny do pisania. Nie chciałam robić tego byle jak, żeby tylko było, więc na tym po prostu skończymy. W tym tygodniu pojawiły się 4 recenzje:

Poza tymi recenzjami pojawił się na blogu również konkurs, o którym przy okazji chciałam przypomnieć 🙂

Spośród komentujących osób wylosowałam jedną osobę, do której poślę pachnącą niespodziankę i tą osobą jest Justyna Wiśniewska.
Justynko, gratuluję i proszę o kontakt 🙂 Wszystkim Wam dziękuję za entuzjazm i zaangażowanie w ten tematyczny tydzień. Pozostaje mi tylko powiedzieć – do następnego!

A może by tak coś więcej? Czuję lekki niedosyt, więc do tego wpisu dołożę coś jeszcze. Często pytacie, co dołączyło do mojej kolekcji, czy mogłabym o tym opowiedzieć na blogu. Ależ oczywiście! Od ostatniego wpisu, w którym informowałam Was o stanie mojej kolekcji, udało mi się wejść w posiadanie kilku pięknych zapachów. Oto one:

lekcja perfum edpholiczka2

Aqua Allegoria Lys Soleia już od dawna miała być moja. Trafiła mi się świetna okazja i nie mogłam nie skorzystać. Podobnie z Kenzo Flower Le Parfum, które są ostatnio moim faworytem. Bo to piękny pudrowiec – bardzo kobiecy i elegancki, tyle że nieco bardziej poskromiony niż klasyczny Flower (którego i tak kocham!), którego ciężko czasem udźwignąć.

Podczas zakupów w jednej z perfumerii dostałam miniaturkę La Vie est Belle Florale i już mniej więcej wiem, co o niej myślę. Na pewno popełnię recenzję. Chcę się z tym zapachem rozliczyć od razu, pewnie zanim ostatecznie stawię czoła Poison Girl.
Kolejny słodziak, którego postanowiłam przytulić to Blueberry od Demeter. Jeśli lubicie zapach jagód, ale takich naturalnych, bez dodatków, to to niekoniecznie  jest zapach dla Was. Blueberry pachnie jak jakaś nieprzyzwoicie słodka i syropiasta muffinka. Mnie to akurat odpowiada, ale spodziewałam się czegoś innego.

Last but not least – dwa malutkie i urocze zapachy od Mariah Carey. Emocje sięgają zenitu, bo koncert mojej najukochańszej na świecie diwy się zbliża. Trudno mi uwierzyć, że za niecały miesiąc wsiądę sobie w tramwaj i pojadę zobaczyć Mariah. W całym tym szale postanowiłam uzupełnić kolekcję jej zapachów. Ribbon miałam już i to w największej możliwie butli, ale oddałam Siostrze. Taka maleńka buteleczka z 15 ml zupełnie mi wystarczy. Tak samo w przypadku Luscious Pink, którego jeszcze nigdy nie miałam. Nawet dla mnie brzmi to szokująco 😉 Mam wersję Parfum Deluxe i myślałam, że podstawowej nie  potrzebuję… Jakie to czasami głupoty wychodzą z moich ust! 😉 Zapachowo szykuję się na koncert Mariah, szczególnie, że ostatnio w temacie koncertów nie było zbyt wesoło. Koncert Janet Jackson został odwołany, daty koncertów mają być na nowo ustalone. I teraz już nie wiem, czy wszystko się uda, ale mam nadzieję, że Mariah dotrzyma słowa. 😉

A skoro już tak się rozgadałam, to powiem Wam, że wybieram się również na koncert Maroon 5 (1 czerwca w Krakowie) i zastanawiam się, ile osób będzie tam pachniało  perfumami Adama Levine 😉 Ogólnie będzie to ciekawa przygoda. Nie jestem wielką fanką zespołu (lubię 3 pierwsze albumy, potem każdy następny to już poziom żenujący), ale wybieram się z Siostrą i moją Kuzynką, więc atmosfera będzie na pewno świetna.

A teraz biorę się za  wpis z odpowiedziami na pytania, które od Was dostaję. Niektóre z nich często się powtarzają i pomyślałam, że może wrzucę je w jeden wpis 😉 Jeśli chcecie o coś zapytać, to piszcie.

A co u Was słychać? Jakie perfumy dołączyły do Waszych kolekcji?

Tagi: , , , , , , , ,

Podobne wpisy