Yves Saint Laurent – Black Opium Nuit Blanche
Nie mogłam się doczekać testów Black Opium Nuit Blanche. Nie wiem czemu, ale wymalowałam sobie w głowie obrazek puchatego zapachu, który będzie pachniał jak mix Black Opium i Kenzo Amour. Skąd mi się to wzięło? W spisie nut zapachowych podano ryż. Hmmm….
Nuit Blanche to perfumy słabe. Same w sobie. W porównaniu do poprzednich – EDP i EDT – jeszcze słabsze.
Oczywiście, są słodkie do bólu. W otwarciu pachną tandetnie, przypominają mi o koszmarnej Poison Girl i zwyczajnie nie mogę tego ścierpieć. Black Opium pachnie na mojej skórze cudownie – miękko, kremowo, słodko i puszyście. Czytałam jednak opinie, że u innych jest zupełnie inaczej. I czując na sobie Nuit Blanche już te osoby rozumiem. Jeśli perfumy układają się w taki ulep, to to nie może być dla nikogo przyjemne.
W otwarciu tych perfum czuję jakiś słodki kwasek. I zapomnijcie o ryżu czy pieprzu bourbon! Można się po prostu zaśmiać. Kleiste słodkości, cukiereczki, landryneczki, pogwałcony kwiat pomarańczy tonący pod topiącym się lodem „wodnym” o smaku pomarańczy. Nie czuję tutaj kawy ani też jakiejś sprecyzowanej wanilii. Czuję się oszukana.
Nuit Blanche miało być czymś ciekawym i miałam nadzieję, że jakoś wzbogacą linię zapachową. A to jest cios w stronę starszej siostry (Black Opium), która i tak nadużyła już dobrego imienia swojej babci (Opium). Powinnam była lepiej wiedzieć, w końcu już przy EDT kręciłam nosem. Jednak EDT przy tym Blanche to było arcydzieło.
Podsumowując: Black Opium Nuit Blanche to nudny ulep, który znika ze skóry po 5 godzinach. I jego nazwa też jest zbyt długa. Obstawiam, że następny flanker będzie nosił imię: Black Opium Noir Black Eau Desire Sensuel.
Tak czy inaczej – przetestujcie, potrzebuję z kimś o tym pogadać 😉
PS: Czy tylko mnie modelka na tym plakacie przypomina Carla z The Walking Dead?
Perfumy YSL Black Opium Nuit Blanche kupisz w Perfumeria.pl
* post sponsorowany
Tagi: Recenzje, YSL, Yves Saint Laurent