Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Perfumy – bliźniaki

perfumy-blizniaki-flowerbomb-dupe

Perfumy bliźniaki to temat bardzo ciekawy. Często możemy spotkać perfumy, które już przypominają nam o jakichś innych i tak ciągle testując nowe zapachy dochodzimy do wniosku, że tych par jest cała masa. I nie myślę tutaj o perfumach podobnych na zasadzie – Black Opium jest słodkie , więc przypomina La Vie est Belle. Ja akurat nie widzę między nimi podobieństwa. Gdybyśmy mieli wrzucić wszystkie perfumy gourmandowe do jednego worka, to poza nim niewiele by nam pozostało. 😉 Mówię o perfumach ewidentnie podobnych, do tego stopnia, że można je ze sobą pomylić. Ostatnio natrafiłam na dwie pary bliźniąt i chciałam zwrócić Wam na nie uwagę.

Flowerbomb vs. Le Temps des Secrets (Jeanne en Provence)

Na urodziny dostałam od rodziców perfumy Le Temps des Secrets i od razu byłam nimi zachwycona. Kojarzycie Jeanne Arthes? En Provence to jakiś odrębny projekt marki. Flakony przypominają mi stare flakony z L’Occitane i za to jest plus (ah, sentymenty!). W środku znajduje się zapach bardzo podobny do Flowerbomb, tyle że w otwarciu jest jakby bardziej owocowy i młodzieńczy. Poza tym i różniącą je trwałością są to rzeczywiście bliźniaki. Zaczęłam się zastanawiać, na ile to kopia, na ile inspiracja. Oczywiście wzorowanie się na klasyku jest tutaj oczywiste i wcale się nie dziwię markom z niższych półek, że produkują coś, co już jest lubiane i znane. Nie mówię, że popieram, ale rozumiem.

le-temps-des-secrets-flowerbomb

La Vie est Belle vs. La Petite Robe Noire Intense

La Vie est Belle jest wielkim hitem, którego możemy poczuć na co drugiej kobiecie na ulicy. Sama lubię te perfumy i dokładnie testowałam każdą odmianę poza Legere. Lubię też markę Guerlain, ale w tym roku po prostu przegięli. Guerlain nie tylko konsekwentnie  usuwa z oferty swoje najlepsze kompozycje zapachowe, ale posuwa się do czegoś niedopuszczalnego (w moim odczuciu). Nie spodziewałam się, że Guerlain upadnie tak nisko i pod szyldem Czarnej Sukienki wypuści perfumy aspirujące na flanker La Vie est Belle. Tak właśnie się stało, moi drodzy. La Petite Intense pachnie jak coś pomiędzy klasycznym La Vie, a wersją EDT(LVEB). Jest trochę lżejsza, zapowietrzona i odmłodzona, jakby trochę w otwarciu zwietrzała. Intense jest dla mnie rozczarowaniem, ale ogólnie są to całkiem udane i trwałe perfumy. Nie powiem, że są to perfumy identyczne, ale smuci mnie to, że Guerlain wzoruje się tak bardzo na innych pachnidłach i skupia się na tabelkach i sprzedaży. Czy osoby zarządzające tą marką całkowicie się poddały i nie planują już wymyślać czegoś ciekawego? Przecież z Parfum Initial się dało coś takiego osiągnąć. Aż się boję, co będzie w następnym flakonie Guerlain… Może Si Armaniego?

la-vie-est-belle-la-petite-robe-noire-intense

W pierwszym przypadku wzorowanie się na klasyku mnie nie irytuje, bo wiadomo, że każdy jakoś wzoruje się na tym, co się sprzedaje i próbuje aspirować do wyższej ligi. Kiedy jednak marka z takim dorobkiem jak Guerlain bierze się za kopiowanie, to wydaje mi się, że dno jest już naprawdę blisko.

A co Wy o tym myślicie? Jakie bliźniaki znacie/lubicie? Testowaliście już La Petite Robe Noire Intense?

Tagi: ,

Podobne wpisy