Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Ulubione perfumy na zimę 2016/17

zimowe-obsesje-perfumy-na-zime-edp

Nie jest to dla Was zaskoczeniem, że żyję dla grudnia i okresu bożonarodzeniowego. Listopad to dla mnie miesiąc szczególny, tzw. urodzinowy – w tym miesiącu świętuję kolejny rok na liczniku, a kilka dni później świętujemy urodziny córki. I pomimo tego, że szykuję imprezę urodzinową, to myśli moje krążą już wokół Bożego Narodzenia – sprzątania, dekorowania i oczywiście prezentów. Jesień, ale taka jak teraz – z wiatrem i bez słońca, to chyba najgorszy moment w roku. Nie ma już tyle słońca, jest wiecznie ciemno i w przypadku mojego ukochanego Krakowa – śmierdząco. Żyję w mieście, w którym nie da się rano przewietrzyć mieszkania (wiadomo, że po nocy mamy w domach specyficzny zapach i powietrze…), bo jeśli otworzę okno to poczuję okropny, trujący smród. Wszystko to da się znieść (z narzekaniem, nie powiem, że nie) jeśli tylko w kalendarzu widzę grudzień i choć troszeczkę śniegu. Wystarczy, że spadnie trochę śniegu i już jest jaśniej, a całe to zimno ma jakiś sens.

Znalazłam sobie niedawno 3 wspaniałe zapachy, które będą dla mnie pocieszeniem tej zimy i chcę Wam o nich opowiedzieć. Właściwie, to już teraz noszę te zapachy – na razie z odlewek – ale jeśli tylko przyjaźnie okażą się prawdziwe, to flakony będą moje. No ok, Feve Delicieuse na pewno będzie moje. To już teraz mogę Wam zdradzić. 🙂

YSL Manifesto L’Elixir to moja ulubiona odmiana tego zapachu. Monstrualna wanilia z heliotropem i kaszmerankiem. Nazwałabym go taką kłębiastą chmurą gradową, która po prostu uderza waniliową mocą. Coś pięknego. Jest to zapach intensywny i bardzo waniliowy, ale przy tym  bardzo elegancki i z klasą. Wanilia zaskakująco nie pachnie tutaj tak mocno, a jest po prostu odurzająco silna.

Dior Feve Delicieuse to moja największa miłość od Diora od czasów Miss Dior Le Parfum. Podejrzewam, że jeśli tylko mogłabym poznać więcej zapachów z butikowej linii, to pewnie znalazłabym coś jeszcze dla siebie. 😉 Może lepiej nie szukać? Feve to przede wszystkim tonka i wanilia posypane kakao, pływające w mleku, karmelu i pralinkach. Z wisienką na wierzchu. Dobrą wisienką. Cudowna słodycz, bardzo ciekawa i nieoczywista, w moim odczuciu też raczej elegancka i nienachalna.

Nasomatto Baraonda to zapach, który zmusza mnie do intensywnego myślenia, ponieważ twórca zapachu nie podał nut zapachowych. Chodzi o to, by powąchać i pozwolić, by zapach całkowicie pochłonął nasze myśli. Udało się. Ze zdjęcia promującego zapach możemy wywnioskować, że chodzi o zapach z nutą alkoholową. Dla mnie jest tutaj coś koniakowego, ale ja czuję również tabakę, suszone owoce i poza tym za każdym razem coś innego. Zapach buszuje po skórze i co chwila wyskakuje z innym obliczem. Czasem pachnie siankiem, a czasami mięsistą morelą. Polecam Wam testy!

Poza tą trójeczką planuję nosić nałogowo Biancolatte i Fancy od Jessici Simpson. Zauroczył mnie zapach Black Vines od Kerosene, który pachnie anyżkiem i cynamonem. To zapach, który dosłownie pachnie jak Boże Narodzenie. Będę się z nim dalej docierała, bo jest świetny.

A jakie perfumy Wy planujecie nosić zimą?

Tagi:

Podobne wpisy