Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Po co Ci perfumy w śmierdzącym Krakowie?

blog o perfumach

Nie zrozumcie mnie źle. To nie jest okazja do narzekania. To wpis, który powinien pomóc mi wytłumaczyć, dlaczego ostatnio noszę tylko sprawdzone perfumy i czemu tak rzadko ostatnio piszę recenzje.

Nie będzie to dla Was zaskakujące, jeśli powiem, że moje ukochane miasto śmierdzi. Smog w Krakowie jest, był i pewnie będzie zawsze, ale teraz przeszkadza mi najbardziej. Nie dlatego, że ciągle ktoś o tym mówi w telewizji. Bo już jako dziecko czułam, że powietrze w zimie pachnie inaczej niż w lecie. Po prostu teraz wiem, dlaczego tak jest.

Smog przeszkadza mi teraz bardziej, bo muszę żyć ze świadomością, że zatruwa moje dziecko i inne najbliższe mi osoby, a także uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie. Nie ma mowy o długich spacerach, bo one po prostu nie są przyjemne. Smog przeszkadza mi również w pracy. Tak, w tej mojej zapachowej pracy.

Cały dzień siedzę w mieszkaniu, które wietrzę sporadycznie. To wcale nie jest łatwe. Bo chciałabym wietrzyć pokój, w którym przebywam z córką mniej więcej co godzinkę, dwie. Kiedy wpuszczę do pokoju choć trochę powietrza, to czuję się, jakbym mieszkała w kominie. Więc nie wietrzę. Jeśli nie będę otwierała okien, to wtedy najprawdopodobniej zaczadzę się podczas kąpieli. I tak źle i tak niedobrze.

Wygląda to więc tak, że  kiedy muszę, wpuszczam do mieszkania to okropne powietrze, tylko po to, by stworzyć jakąś cyrkulację. I uwierzcie mi, że w takiej atmosferze naprawdę nie chce się człowiekowi wąchać nowych perfum. Psiknę na nadgarstek i z chęcią się pocieszę miłą wonią, ale nie naniosę zupełnie nieznanego mi zapachu na szyję i dekolt w celu poznania, napisania recenzji. Bo już wiem, że jakoś mu zaszkodzę, a tego nie chcę.

Czuję, że to powietrze stoi, a z nim właśnie moja chęć poznawcza. Dlatego też stawiam na perfumy, które doskonale znam, które potrafią mnie ożywić, pomimo niesprzyjającej aury. I to wcale nie jest tak, że całą zimę nic nie będę nosić poza kilkoma zapachami. Po prostu czekam na wiatr, który rozwieje ten smród. Już wtedy jest nieco łaskawiej.

Czasami, kiedy tak przytłacza mnie zapach tego powietrza (bo o tym, że to szkodliwe dla zdrowia to już nawet nie wspomnę), czuję, że właściwie perfumy są mi niepotrzebne. Po prostu zapach staje się mniej ważny. O wiele bardziej istotne jest dla mnie dotrzeć z punktu A do punktu B jak najszybciej.

smog w krakowie

Niech już przyjdzie ten wiatr, bo strasznie chcę Wam opowiedzieć o nowych zapachach Carner Barcelona w czarnych flakonikach! Miał ktoś okazję je już poznać? A! Jeszcze planuję napisać o czarnej Estee Lauder, bo wiele osób o to prosi. 😉

Czy u Was jest podobnie ze stanem powietrza? Macie jakieś sposoby na przetrwanie?

Tagi: ,

Podobne wpisy