Relacja z perfumowego odwyku
Po głowie chodzi mi pewien pomysł na nadchodzące wpisy, ale zanim do tego przejdziemy, to chciałam Wam opowiedzieć o moim kolejnym odwyku od kupowania perfum. Zdecydowałam się na to w grudniu i założyłam, że do końca marca nie nabędę kolejnego flakonu. Pytacie, czy daję sobie radę, więc ten wpis niech będzie odpowiedzią.
Radziłam sobie do tej pory świetnie. Z końcem 2016 roku zgromadziłam kilka wspaniałych pachnideł, które dalej dostarczają mi wielu ciekawych emocji. Pozbyłam się tych niepotrzebnych i mam sporo przestrzeni do oddychania i wypełnienia, ale nie czuję też potrzeby „zapełniania magazynu”. Bo jest mi dobrze z moją kolekcją. A czemu piszę, że radziłam sobie świetnie do tej pory?
A, no bo po głowie zaczęły mi chodzić inne zapachy niż te, które mam w zbiorze. Mam sporo pachnideł słodkich, gęstych i otulających, które uwielbiam. Zatęskniłam jednak bardzo za wiosną i tzw. „lekkimi” zapachami. Mam tak co roku, że w styczniu (kiedy najbardziej nie mogę się doczekać na wiosnę) wymyślam sobie wiosenne kompozycje, którymi to będę chciała się otaczać. A jak przychodzi wiosna, to i tak sięgam po faworytów, a tamte wymysły schodzą na bok. Być może w tym roku będzie inaczej? Nie wiem, ale nie odmówię sobie poszukiwań wiosennych zapachów, bo to świetna zabawa. Nawet jeśli sama nie skorzystam, to już wiem, co mogę polecić Wam. 🙂
A w tym roku kuszą mnie kwiatowe pudry. Dobrze się składa, bo moda na puder wróciła, a perfumeriach znajdziemy kilka ciekawych pozycji z tej kategorii zapachowej. Po głowie chodzą mi świeże kwiaty, ale takie autentyczne, najlepiej na jakimś miękkim podłożu… Może na czymś, co kojarzyłoby mi się z bawełnianą koszulą albo chłodną atłasową chustą? Jeśli macie tropy zapachów, które wpisują się w ten profil – piszcie koniecznie.
Jestem zauroczona Petit Fracas. O wiele łatwiej nosi się ją od klasycznej Fracas i czuję się w niej lekko i elegancko. Perfumy te pasują mi niemal na każdy dzień i do każdego nastroju. Bardzo poważnie rozważam zakup flakonu. Zauroczyłam się pudrowym migdałem z Giumauve od Reminiscence. O ile początkowo mnie nieco drażni, to kiedy już się rozwinie jestem pod wielkim wrażeniem połączenia migdała, wanilii i tonki z miętą i lawendą. Mogłabym spokojnie przytulić flakon! Nie mogę się doczekać testów nowego Aliena (Eau Sublime), Mon Guerlain i Aqua Allegoria Bergamote Calabria. Mam wobec nich wielkie oczekiwania i mam nadzieję, że nie będę nimi rozczarowana.
Testuję też gorące nowości, a więc Poison Girl EDT, Black Opium Floral Shock i kilka innych. Przyznam, że Poison Girl w lżejszej odsłonie nosi mi się zaskakująco dobrze i to samo dotyczy Tresor La Nuit Caresse. Z wielką przyjemnością opiszę dla Was te zapachy, ale celowo nie robię tego tak na gorąco. Muszę się upewnić, że te pozytywne wrażenia nie są owocem mojego przemęczenia i tęsknoty za ciepłymi dniami! 😉
Szczerze zastanawiam się, czy nie obciąć sobie odwyku i zakończyć go jeszcze w tym miesiącu. Bardzo kuszą mnie pewne perfumy (jeszcze nie zdradzę Wam o jakie chodzi) i mam wielką chęć dla nich porzucić odwyk. A skoro już przy tym jesteśmy, to może się rozliczę. 😉 Nie kupiłam żadnego flakonu dla siebie (kupowałam na prezenty, ale to się nie liczy), ale dostałam za to 2. Zamówiłam trochę próbek i to w zupełności mi wystarczyło. Odpłynęłam za to z kupowaniem kosmetyków (część moich wybryków pokazywałam na Instagramie) i myślę, że to od nich teraz należy mi się odwyk. Jeśli perfumy powrócą na świecznik, to może przywrócę sobie życiowy balans. 😉
A czy Wy razem ze mną odwykujecie? Jak Wam idzie?
Jakie perfumy macie ochotę kupić?
Tagi: Lifestyle, Przemyślenia