Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Co nowego? Jo Malone, Ligne St Barth, Serge Lutens

perfumy nowości w kolekcji ligne st barth

Nie mam ostatnio tak wiele czasu na pisanie jak bym chciała. Wpis z kolekcją perfum się zbliża, ale zanim się go doczekacie, chciałam pokazać Wam kilka z nowości, które właśnie zaczęłam przetestować i może też zrecenzować w przyszłości. Na Insta Stories opowiadałam nieco o Chocolovers Aquolina, który jest bardzo przyjemnym i ulepkowatym zapachem czekolady z wanilią. Na tyle im z nim dobrze, że zostaje w kolekcji. Kupiłam go w ciemno po przeczytaniu masy pochlebnych opinii. Przed tym zapachem długo nie szarpnęłam się na zakup w ciemno. A po Aquolinie postawiłam jeszcze na dwa kolejne!

Trafiłam na dobrą okazję z zapachami Ligne St Barth, o które ciężko. Można kupić je np. w niemieckich perfumeriach niszowych, ale są one dość kosztowne (89 Euro). 😉 A ja zapłaciłam 49 zł za flakonik. Jestem więc bardzo zadowolona, tym bardziej, że zapachy mi odpowiadają. Głównie Tijuca mnie ujęła, bo pachnie taką piżmową różą, która jakoś przypomina mi o Chloe, nieco o Rodriguezie… Ale jest zupełnie inna. Bardziej kremowa i spokojna, bez tej szorstkości i kwasku. Eau de St Barth muszę ponosić trochę dłużej, bo nie mogę go rozgryźć. Pozornie wydawałoby się, że jest taki zwyczajny. Ot, cytryna i jaśmin. Pachnie trochę jak biała herbata z cytryną. A czasami po prostu jak cytryna. I właśnie dlatego, że on tak lubi na skórze przybierać różne oblicza, to muszę dać mu szansę.

nowości w kolekcji perfum serge jo malone
serge lutens jo malone london perfumySerge Lutens i jego Fleurs d’Oranger na pewno jeszcze wróci, bo  po prostu muszę o nim napisać. Uwielbiam ten chłodny bukiet kwiatów pomarańczy, jaśminu i tuberozy. Nie ma tutaj cienia infantylności i żadnych „ułatwiaczy” odbioru tego zapachu. Jest całkiem surowy i pewnie nie spodoba się wszystkim. Ale przecież nie o to chodzi. Jeśli szukacie bezkompromisowych kwiatów, z lekko przyprawowym dnem, ale bez przesadnie dziwnych akcentów, to koniecznie poznajcie się z tym zapachem.

Najświeższą nowością jest dla mnie zapach Jo Malone London Lime Basil & Mandarine. Pachnie bardzo uniwersalnie i nie dziwię się wcale, że jest to jeden z najlepiej sprzedających się zapachów tej marki. Ma w sobie ostrą woń limonki, która momentami przypomina o starych (dobrych) wodach kolońskich, ale z drugiej strony oferuje nam mandarynkę z bazylią, które wygładzają zapach nadając mu kojącego charakteru.

Potestujemy, pożyjemy! 🙂

O których zapachach chcecie poczytać na blogu? Jakie zapachy mi polecacie do testów?

Tagi: , , , ,

Podobne wpisy