Versace – Eros Pour Femme
Perfumy Versace Eros Pour Femme recenzuję specjalnie na życzenie Czytelniczki! 🙂
Nie planowałam o tym zapachu pisać, bo wydawało mi się, że po prostu nie warto. Nie zrozumcie mnie źle – w tym zapachu wszystko gra i jest całkiem uroczy. Nie widziałam dla niego miejsca na mojej półce i w związku z tym – nie chciało mi się o nim pisać. Jak pewnie zauważyliscie – ostatnio najczęściej piszę o perfumach, które posiadam i które z przyjemnością noszę.
Eros dla Pań to taki słoneczny cukierkowy jaśminowiec, który dla mnie pachnie jak letnia i koktajlowa wersja Decadence Marca Jacobsa. Cenię sobie Decadence, więc i tutaj ten słodki zabieg doceniam. 😉 Eros pachnie przede wszystkim cytryną, jaśminem i piżmem. Nie wyróżnia się z tłumu, ale da się lubić. Ma w sobie również coś z zapachów z linii Paradiso od Roberto Cavalli. Pachnie wakacyjnie i beztrosko, a przy tym dość nudnawo. Na myśli mam to, że jak ten zapach już usiądzie sobie na skórze i ułoży się jak powinien, to potem nie można już spodziewać się z jego strony jakichś zmian. On już po prostu tak ma. 🙂
Jeśli szukacie niezbyt przejmującego zapachu na lato, który będzie cytrusowo – kwiatowy w słodkim tonie, to może spróbujcie Eros Pour Femme. Jeśli chcecie więcej, to może Was ten zapach zanudzić. Jaśmin, cytryna, cukier i sprane piżmo. Całkiem przyjemne, ale nie sposób za tym oszaleć.
Sądzę, że zapach jest naprawdę trwały – na mojej skórze utrzymywał się przez około 7 godzin. Przez to, że jest taki linearny, to szybko się do niego przyzwyczajam i przestaję go wyczuwać po 4 godzinach (czego nie mam z cudownym czerwonym Paradiso Assoluto), ale bliscy mówią, że czuć i to dość mocno. 😉