Christina Aguilera – Touch of Seduction
Pamiętacie czasy, kiedy na bieżąco opisywałam premiery perfum ze świata gwiazd? 😉 Jeśli tak, to bardzo mi miło, bo oznacza to, że jesteście tu ze mną już bardzo długo. Swój entuzjazm do tego tematu straciłam pewnie z wielu powodów, ale głównym było to, że zapachy celebryckie wydają mi się coraz słabsze i bardziej płytkie.
Czytałam gdzieś (niestety nie pamiętam dokładnie), że perfumy gwiazd nie przynoszą już takich pieniędzy jak jeszcze 5 lat temu i ogólnie sprawa wygląda słabo. Jak dla mnie nie jest to żadnym usprawiedliwieniem. Nic nie przeszkadza SJ Parker, żeby wydać świetny i niszowy zapach Stash. Nie sądzę by przejmowała się wynikami sprzedaży.
Niedawno sięgnęłam pamięcią do moich pierwszych perfum, które kupiłam sobie sama. Na myśli mam pierwszy zapach Christiny Aguilery, tzw „Signature” i pomyślałam, że zamówię jakiś jej ostatni wytwór, którego nie testowałam. I trafiło na Touch of Seduction.
Patrząc na spis nut podejrzewałam, że będzie to coś podobnego do D&G The One Desire. Liczi, wanilia…
Okazuje się, że Touch of Seduction jest daleko od D&G. Nie ma w nim soczystości, a jest suchy puder, taki cukierkowy, jak w Midnight Fantasy od Britney Spears (świetny zapach, swoją drogą!). Początkowo perfumy te pachną zielonym jabłuszkiem, suszonymi malinami i czymś chemicznym. Nie czuję tak frezji, ani liczi. Dopiero po jakimś czasie pojawia się ten zapach pudrowych cukierków i może wtedy czuję coś z liczi.
Nie powiem, zapach jest do bólu sztuczny, ale przyjemny. Wanilia z owockami, a pod nimi piżmowy utrwalacz. Myślę, że z przyjemnością nosiłabym go mając 12 lat i nie nazwałabym go Touch of Seduction, tylko First Love. Perfumy te nazwałabym lekkimi, naiwnymi, a już na pewno daleko im do zmysłowych. Tutaj nie ma mowy o jakimkolwiek uwodzeniu. Zastanawiam się nawet, czy nie zostawić ich sobie w pracy, na wypadek, jakbym zapomniała o perfumach pewnego smutnego dnia. Szkoda tylko,że po trzech godzinach nie czuję po nich śladu.
No, niestety te perfumy żadnym popisem nie są. Ale z tego co wiem, Xtina wydaje na jesień nowy zapach – Definition – więc może tym razem dostaniemy coś lepszego. 😉
Niespodzianka!
Pamiętacie, jak mówiłam, że będę doceniać osoby aktywne na blogu? Poproszę o kontakt mailowy Czytelniczki podpisujące się w komentarzach jako:
oraz🙂 Dziękuję, że jesteście, szczególnie teraz to doceniam. 🙂
Tagi: Christina Aguilera, Popkultura, Recenzje, Strefa Gwiazd