Ava Luxe – Milk
Uprzedzam, temu zapachowi nie można się oprzeć. Nie można! Milk to dosłownie mleko skondensowane, takie tłuste i treściwe, bardzo namacalne. Nosząc te perfumy czuję, jakbym była wysmarowana mleczkiem z tubki. Milk to słodycz oczywista i intensywna. Zdecydowanie jest na granicy pomiędzy chcę odgryźć sobie nadgarstek a bolą mnie zęby.
Mleczko, cukier, w tle zapach świeżo upieczonych ciastek – ale takich najprostszych na świecie i bez żadnych udziwnień. Aż tyle, a może tylko tyle. Nic więcej.
Coś w tym zapachu jest niezwykłego, bo ani przez chwilę nie pachnie przykro, jak niektóre gourmand z podobnymi nutami. Ani przez moment nie czuję tutaj mleka kwaśnego ani przypalonego, a temperatura nie wpływa na zapach bardzo niekorzystnie. Gdybym miała porównać go z Zeromolecole LALAO, to ten wygrywa, bo pachnie bardziej autentycznie i jest trwalszy.
Mnie w tym zapachu urzeka jego prostota i prawdziwość. Czując go na sobie czuję się jak dziecko, które zakrada się do pudełka z ciastkami, albo jak malec, który zostawia ciasteczka i mleko dla św. Mikołaja w oczekiwaniu na wspaniały prezent. Jest w nim magia i choć zabrzmi to na pewno okropnie banalnie, to ten zapach przypomina mi, że proste i małe rzeczy są w życiu najpiękniejsze.
Milk to na pewno gourmand i to z prawdziwego zdarzenia. Tutaj nie ma żadnych kwiatków, dodatków. Nic poza tym, co w tytule tutaj nie ma. Na mojej skórze utrzymuje się przez około 8 godzin, z czego pierwsze 4 godziny są dość intensywne i ściągają specyficzne komplementy (Kaśka, coś ty znowu jadła? albo kto był w cukierni?).
Serdecznie polecam i ubolewam, że tak trudno ten zapach dostać. Na pewno znajdziecie go na stronce Ava Luxe. 😉
PS: Nie planowałam zapraszać mojej córeczki do zdjęć. Po prostu nagle mała rączka podkradła mi ciastko, a powiedział mi o tym aparat. Sam zapach pewnie też by zabrała, jakby mogła. 😉