Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Z jednego nałogu w drugi, czyli czym pachnie mój dom.

zapach do domu świeca yankee candle

Niedawno wspomniałam na Instagramie, że przechodzę na odwyk od kupowania perfum. Daję sobie z tym spokój do końca roku.  Kupiłam kilka dobrych pozycji i czuję, że mam przesyt. Dużo dobra jest w mojej kolekcji i o ile jestem na siebie cholernie zła, że nie kupiłam flakonu Gypsy Water, to mogę sobie to darować. W końcu i tak dopadnę flakon. Na razie dam radę z próbkami. 😉 Jedna z Was napisała do mnie z pytaniem, jak to możliwe, że idę na odwyk, czy tak się da i czemu sobie zabieram radość z życia. Pozytywnie się uśmiałam! Świetnie sobie radzę, bo zawsze przejdę z jednego chciejstwa w drugie. Rok temu odwykując od perfum kupiłam masę kosmetyków, a biorąc pod uwagę, że obecnie maluję się dwa razy w tygodniu, to mam zapas na 10 lat. Szkoda, że daty ważności takie krótkie. 😉

Tym razem przepadłam w temacie świec zapachowych i co chwila podglądam blogi w tej tematyce, szukam na zdjęciach na Insta nieznanych mi marek świecowych… Dostałam przy okazji urodzin kilka świec i wosków, więc mam swego rodzaju zapas. Nie szaleję z zakupami (rozsądek nabyłam chyba z wiekiem 😉 ), bo od razu sobie tłumaczę, że i tak nie mam tyle czasu na palenie tego wszystkiego. Palenie świec Yankee Candle to nie jest prosta sprawa, a nie zawsze mam czas i chęci palić świecę przez 3-4 godziny.

Świece zapachowe pokochałam w dzieciństwie i pamiętam, jaka się czułam dorosła, kiedy w podstawówce znalazłam świeczkę w paczce od Mikołaja. Sezon jesień/zima to idealny moment na świece i np. latem ten temat zupełnie mnie nie kręci. Kiedy więc szaleć, jak nie teraz?

Moje ulubione zapachy to słodko – pudrowy mocarz, Brown Paper Packages od Yankee Candle. Dla mnie to zapach, który po godzinie wynoszę do innego pokoju, bo jest tak mocny. Piękny, ale bardzo intensywny. A że tej świecy nie można sobie tak po prostu zgasić po 30 minutach, to często z nią wędruję po mieszkaniu.

zapach do domu świeca dw candles

Mam też hity od DW Candles. Świece tej marki migały mi na Instagramie i głównie dzięki Soni z bloga wpudrze.pl poszłam do TK Maxxa sprawdzić, o co tyle szumu. Wyniosłam śliczną małą świecę o nazwie Cinnamon Apple i większą – Sugared Pistachio. Pierwsza pachnie bardzo świątecznie – jabłka z cynamonem dla mnie pachną przede wszystkim bożonarodzeniowo. Pistacje w cukrze to absolutna bomba. Zapach jest słodki, bardzo mocny i soczysty. Nie ma takiego efektu spalonej waty cukrowej, nie ma w nim nic przykrego, pomimo takiej odważnej dawki cukru. Mniam! Pistacje z waniliowym budyniem.

goose creek peppermint snowflake

Z wosków mam ostatnio jednego faworyta od Goose Creek, a jest nim Peppermint Snowflake. Uwielbiam zapach choinkowych lasek. Mięta i cukier zawsze pachną dobrze i to jest dla mnie już któryś rok z rzędu, kiedy szykuję dom na święta wdychając tę woń. Wcześniej był to Candy Cane Land, ale teraz przerzucam się na Goose Creek.

Szukam inspiracji perfumowych, ostatnio nic mnie porywa do tego stopnia, by biec do perfumerii… Poza Cafe Tuberosa – piękną nowością od Atelier Cologne, która jest po prostu fascynująca!

Czy Wy też tak macie? Koniecznie dajcie znać, jeśli poznaliście coś ciekawego, wartego testów. Przy okazji daję znać, że chyba będę się pozbywać kilku zapachów, jakby ktoś był ciekawy, piszcie na Fejsie.


A jak pachną Wasze domy jesienią? Jakie są Wasze ulubione zapachy do domu?

Tagi: , ,

Podobne wpisy