Ulubieńcy czerwca 2018
W czerwcu stawiałam na moich pewniaków. Już w maju przywiązałam się do Not a Perfume tak mocno, że we flakonie zostały może 2ml. Zdecydowanie muszę zacząć rozglądać się za nową flaszką tego zapachu. Kto śledzi mnie na Instagramie ten wie, że w maju byłam z moimi uczniami na tzw. zielonej szkole (w różnych cześciach Polski ma to inną nazwę, ale chodzi o kilkudniowy obóz). Zabrałam kilka próbek (w tym Tresor a la Folie – porażka na mojej skórze; metalowy lizak, a także Tom Ford Eau de Soleil Blanc, który nosił mi się świetnie) i flakon Not a Perfume. Myślałam nawet, że jeśli tam zużyję, to flakon wyrzucę. Nie udało się, pomimo że dość często i obficie się nimi zlewałam.
Not a Perfume to zapach, który pachnie ambroxanem, który dla mnie jest jak słońce i coś ludzko metalicznego, ale w pozytywnym sensie. 😉 Nie umiem wyjaśnić tego zapachu, ale dla mnie jest genialny. I nie pachnie wcale jak Molecule 02, jest zupełnie inny, polecam przetestowanie. Zapach przeszedł ze mną do czerwca, ale już po drodze pogoda zaliczyła znaczne zachmurzenie, temperatura spadła i przytuliłam się do półeczki ze słodziakami.
Do mojej stajni dołączył Ganache Lemon Eclair, który opisywałam dla Was niedawno. Pyszne ciacho cytrynowe, eklerki, tarty i powietrze wypełniające cukiernię w jednym flakonie. Marzenie! Tuż obok znajdowała się moja wanilia do zadań specjalnych, Midnight Shimmer Michaela Korsa. Jest to jedna z moich najukochańszych kompozycji waniliowych i najbliższy memu sercu Kors. Nieco bardziej „piaskowa”, mieniąca się balsamiczną halką pocieszała mnie w trudne dni, kiedy świadectwa się pisały, różne sprawy szkolne się zamykały i przyszedł czas pożegnania z moimi uczniami. Zawsze będę jej za to wdzięczna! 🙂
I ostatnim ulubieńcem jest Si na sterydach, czyli Si Le Parfum od Giorgio Armani. Moja przygoda z tym zapachem była burzliwa. Najpierw zachwyt i fascynacja, potem przesyt i zniesmaczenie, a potem dojrzałe i rozsądne uczucie pełne wyrozumiałości, cierpliwości i podziwu. Czarna porzeczka w likierowym wydaniu, pełna soczystych niuansów i o wieczorowym charakterze całkowicie mnie absorbuje i po używaniu tego Si nie mogłabym przejść na klasyczne Si. Przyzwyczaiłam się do głośnego i jaskrawego przekazu Le Parfum i dalej pozostaję fanką.
PS: Tutaj macie ulubieńców sprzed roku <klik>, jest powtórka! Pamiętacie o które perfumy chodzi?
A jakie były Wasze ulubione perfumy w czerwcu?
Tagi: Ganache Parfums, Giorgio Armani, Juliette has a Gun, Michael Kors, Nisza, Ulubieńcy miesiąca